A u nas nic ciekawego się z grubsza nie dzieje.Z reguły albo siedzę przed kompem i teoretycznie piszę pracę, albo jestem na dworze. Jednak jedno jest pewne, na ciężkie studenckie czasy powinno się wyłączać FB.
Z opisowych rzeczy to muszę przyznać, że mam fajne psy.
Suka przy wrogu-psie potrafiła warować i była grzeczna. A ten wróg szedł w około naszego ogrodu, szczekał i patrzył. A Sonia miała nerwy na wodzy i jej nie poniosło. Radość ogromna dla mnie.
Bawiliśmy się na ogrodzie w aportowanie i wzięłam więcej piłek i część zostawiłam pod domkiem. Gandziu aportował, aportował. Jak mu się znudziła ta piłka to poleciał i sobie wymienił sam. Pod stołem znalazłam starą a sam sobie sięgnął po inną. Zszokowało mnie to, bo Sonia i Ciap jak im coś nie pasuje, czy wyczają inne to zostawiają tam, gdzie leżały i stękają lub biorą sobie inne.
Ehh, ale żeby nie było kolorowo to zostawiłam trójcę na ogrodzie i poszłam do domu po gryzaki. Wychodzę z domu i przy płocie Sonia z Ciapą mają rozpacz roku. Podchodzę bliżej te dwa się cieszą, a Gandzia leżał pod drzewem z ukradzioną Sonii piłką. Piłką tenisową z konga, jak mu wzięła to już miała zgon.
Jestem też zła na siebie... jak idę z jednym psem to próbuję przeszlifować problemy. I tak kilkakrotnie przechodziłam z Sonią koło szczekaczy za płotem. I taka dumna byłam i zamiast zakończyć to coś mnie pokusiło... i Suka nie wytrzymała i wdała się w jazgot. Oczywiście trening zakończyłam sukcesem, bo na końcu też ładnie przeszła. Jednak to jest to o czym pisałam niedawno TU
Ciapuś, czyli moje maleństwo też pokazuje klasę. Mimo, że brzydzi się wody i jej się boi. Na spacerze unika najmniejszej kałuży, w domu jak owczary nachlapią wodą to też stara się ominąć. A za piłką wchodzi na środkowe kamienie i trzęsie dupką. Ale odważy się, bo piłeczka...
Ale zapraszamy na krótki przegląd co tam się u nas działo...
Psiaki zostały zabezpieczone przed kleszczami
A także przyszła nasza prenumerata z prezentami. Ciastka psy pochłonęły bardzo szybko za to Gammolen już nie. Jeszcze trochę męczarni i zabieramy się za czytanie.
Soniuli kupiłam w Biedronce zabawkę, a'la bounzer.
Gandziu ciągle podkradał Soni zabawkę, że i jemu kupiłam. Po długim dziamdzianiu pojawiły się dwie małe dziurki, czyli nie ma tragedii. I zabawka pływa!
A jak już jesteśmy przy pływaniu to były u nas upały...
Sonia preferuje oczko, ona nawet pływa! |
Gandzia, jak to dziecioch dostał brodzik. |
Ale jest progres, jak było ciepło to rzucałam mu piłkę, biegł po nią, jak wracał to zahaczał o brodzik i właził łapami do niego. I tak stał jak sieroctwo z piłką w pysku i dopiero po jakimś czasie przybiegał do mnie z piłką. I tak za każdym razem, no świr.
On kocha piłki... |
...ale piłki nie kochają jego. |
Oto wisząca (i ześrutowana) piłka, czyli nic specjalnego... chciałam zobaczyć co pies wymyśli, bo wisiała całkiem wysoko. Pies najpierw patrzył na nią, biegał w około i prosił mnie o pomoc. Proszenie wyglądało, że przychodził i PACZAŁ to na mnie, to na piłkę. Aż w końcu skoczył po nią i zawisł na drzewie, 30cm nad ziemią. I trzymał się twardo. Mnie ogarnęła panika, zresztą jak zwykle, no bo jak mu pomóc. Ale zastosowałam tą samą metodę, jak przy zabawie w aportowanie. Dotknęłam piłki i hasło: puść. Na szczęście, posłuchał za pierwszym razem. Jednak nauczyło mnie to, że przy obcowaniu z psem trzeba myśleć, myśleć i myśleć za psa.
Ciapuś dostał nową obrożę przy okazji jak kupiłam sobie torebkę, o TAKĄ
Mam świra na punkcie takich gadżetów i od ponad roku szukałam TAKIEJ torebki, cóż marzenia warto spełniać ;)
Gdy przychodzę do domu i Ciap biega po podwórku to łapie pierwszą rzecz, co ma pod łapą i przynosi. Albo raczej zachęca do zabawy, podpuszcza, przykuca w pozie zapraszającej i czeka. Jak nic się nie dzieje to szczeka. Wtedy na każde nasze drgnienie zrywa się na równe łapy i szaleje po podwórku, z daną rzeczą w pysku. Oczywiście my odpowiadamy na to zachęcanie i bawimy się w berka. To co, że człowiek przychodzi z sporych zakupów i to z buta, ostatkami sił. Z psem bawić się trzeba. Tutaj akurat miał małego kija, ale bieganie z szmatami, rożnymi drewieńkam, rękawiczkami to norma. To co wystaje znad ziemi to się bierze i zwiewa. W miniony week zapędził się i wziął ciężki młotek, ale zaraz go puścił, a na serio był ciężki.
W wolnym czasie jest konsumpcja trawy. Nie wiem czy ona jest taka smaczna, ale moje psy zachowują się jak krowy na wybiegu.
A jak jest upał i duszno to daję psiakom gryzaki.
I to jest największy ból przy alergiku. On nie może jeść praktycznie żadnych kupnych gryzaków, bo później się drapie...a on tak czeka i prosi... A czasem podkrada!
Serce się kraje. |
Koszenie trawy! nie luuuubię... ale jak mus to mus. Zwłaszcza, że Gandzia się nakręca i piszczy. Po czym jak jadę włączoną kosiarką to podbiega i na chama chce urwać kółko, co nie jest bezpieczne, bo przy tym podnosi ją. Dlatego zabawki to nasze przyjaciel. Pies jest zajęty, a ja mogę spokojnie kosić.
ekipa ogrodników! |
Na sam koniec wstawiam filmik, tak biedny Ciap walczył o piłkę...
obecnie planuję małe psie zakupy, jak się uda po mojej myśli to będziemy się chwalić...
i znowu znikamy na jakiś czas...
Ojejku jejku, jaki długaśny post i ile fotek, aż nie wiadomo, co skomentować :D
OdpowiedzUsuńCzy Ciapek w końcu wyciągnął tą piłkę z wody? :D
Na końcu stał na brzegu a piłka sama podpłynęła... chyba któryś owczar wpakował się do wody, powodując mikro fale :D
UsuńNawet wysyłałam Owczara, aby wyciągnął tą piłkę to Gandzia do wody nie wejdzie, tylko łapki moczy, a suka wchodziła, podpływała i łapała w psyk. Po czym się orientowała, że to piłka Ciapka to wypluwała i szukała swojej. Ona bardzo szanuje pozycję Ciapka w stadzie...
Hahah jakie zmagania ! :D A ja okropnie żałuję, że u nas nie dorwałam tego pseudo-bounzera, oryginał jest ukochaną zabawką Baloo...
OdpowiedzUsuńMy mamy 2 oryginały i niestety trwałość tego nowego, nawet nie dorównuje zabawce z Biedronki. U nas jeszcze jedna została, tzn. w poniedziałek była. Nie wiem czy tak mało rzucili zabawek, czy ludzie tak chętnie je kupowali ;)
UsuńHahah, Nela najbardziej znęca się nad piszczącymi zabawkami - najdłuższa sam na sam z nią wytrwała 30 min. :')
OdpowiedzUsuńObróżka jest prześliczna. <3
http://cztery-lapy-jeden-nos.blogspot.com/
Uwielbiam, jak na trawnikach są takie żółciutkie mlecze. Moim zdaniem dodaje to jakiegoś uroku. Co do pisania pracy, to ja też piszę, piszę i coś napisać nie mogę. Życzę dużo weny, no i żeby praca się najlepiej napisała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Ola i Habs :)
Wyjątkowo długi ten post, ale bardzo ciekawy! Dużo sie u was ostatnio działo :)
OdpowiedzUsuńMY BLOG
powodzenia w pisaniu! :) oby szybko i sprawnie poszło bo czekam na kolejny taki post, super się ogląda i czyta co u Was :) my dzisiaj mieliśmy grupowy spacer nad rzeką i moje maleństwo (23 kg:)) chrapie jak szalone :)
OdpowiedzUsuńRozumiem te studenckie zmagania...to znaczy, ja żadnej pracy pisać nie muszę ale jak mam się uczyć to robię wszystko, żeby tego nie robić :P.
OdpowiedzUsuńŚwietnie siedzi w tym baseniku, mój wejdzie dopiero jak woda będzie brązowa :D.
jak nie studia to praca maskara, łącze się w bólu :D na szczęście u mnie tylko jeszcze jeden weekend +2dni i koniec :D
OdpowiedzUsuńświetne gratisy dorzucili do nowego dog and sporta , ciasteczka aż szkoda było dawać psiakom tak ładnie wyglądały :D
macie wypasione kongo <33
Dawno nie komentowałem tutaj, ale mam strasznie dużo roboty ostatnio ;) Szczególnie z moim psiakiem.
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiamy i pewnie jutro kupimy obrożę foresto - po ostatniej pladze kleszczy w naszym mieście na pewno się przyda. Fajnie macie ogólnie - my w bloku, więc takiego baseniku nie wyjmiemy, a psina na pewno by się pobawiła.