wtorek, 8 września 2015

Początek września

Całe wakacje się praktycznie leniliśmy.
Na początku najpierw była akcja moja obrona mgr, a potem najpierw trzeba było odpocząć, a potem upały. No i tak zleciało całkiem sporo czasu.

Za to postanowiliśmy, że teraz już nie ma wymówek i bierzemy tyłki w obroty. Obyśmy chociaż tydzień wytrwali w takim postanowieniu, oby :D

Jednak po 2, słownie dwóch dniach! stwierdziłam, że to się może udać... także spacerki, uczenie, aportowanie, zabawy, szarpanie i zajadanie się smakami. A wieczorem wielki odpoczynek.
Pogoda również nam sprzyja i psom się chce. I chyba czas odkurzyć klikera. 

***
Ale do czego to doszło, aby człowiek sobie na ogród po owoce nie mógł spokojnie iść. Yyy a raczej iść sobie może, ale zrywać i zjadać samemu to co to nie. Ostatnio coś mi psy ześwirowały. A zaczęło się od jabłek, które strugałam go kompotu/placka czy zapraw. Ciapek z Sonią robiły okupację i żebrały. Potrafiły zjeść kilka mniejszych jabłek. Gandzi trzymał się w bezpiecznej odległości.
Później akcja śliwki i psy potrafiły siedzieć pod drzewem i wyżerać wsio co spadło z drzewa. Całą trójka. A już totalne obleganie było jak skumały, że jak jest drabina i ktoś na nią wchodzi to zaraz z nieba polecą śliwki. Usiadły się w rzędzie i czekały. Ja brałam, wyciągałam pestkę i mówiłam proste komendy. Ahh co za motywacja była. Nawet wybredny Gandzik chętnie zjadał.
Kolejne były brzoskwinie. Najpierw Sonia się delektowała, później Ciapek się skusił i trochę Gandzik. Panowie dość szybko wymiękli, a suka nadal jak ma okazję to wcina. Sprząta wsio co spadło z drzewa, ale pestki zostawia.
I na koniec jeżyny. Poszłam zerwać na kompot w miseczkę, którą postawiłam na ziemi. Zrywam, wkładam, zrywam i wkładam, zrywam i wkładam i? miska jest pusta :O a to Ciapek się położył w krzakach i wyjadał mi z niej. Potem przyleciała Sonia i czekała aż  i ona dostanie odrobinkę. Ostatecznie zerwałam ponad 2 miseczki jeżyn a do domu nie całą jedną przyniosłam. Skoro im smakuje to niech jedzą, w końcu jeżyny wiecznie nie będą wisieć. Dałam Gandzi jedną jeżynę do pyska i jeszcze mu ją rozgniotłam. A on zachowywał się, jakby podała mu truciznę, której szybko trzeba się pozbyć. Ahhh co to była za zniesmaczona mina ^^.

***
Zawsze jak gdzieś jedziemy z którymkolwiek psem to idziemy najpierw na okoliczne pola. Potem ładujemy się do samochodu i jedziemy na spacerek, do weta, na szkolenie. I tak sobie wracam w jeden dzień ze spaceru z Ciapkiem i Gandziem. Jesteśmy już blisko domu i akurat siostra wyjeżdżała samochodem. Gandzi zapaliła się czerwona lampka, że JEDZIEMYYYY gdzieś. No to się nakręcił. Wyrywał się na środku drogi i DARŁ się, piszczał, skomlał. Zawołałam go i kazałam warować na pozbycie się emocji. Siostra samochodem pojechała a ten warował i piszczał. Jak się zamknął to dostał parę komend na myślenie. I już myślałam, że jest spokój stwierdziłam, że idziemy. Oj ciągnął jak parowóz, na szczęście parę metrów. I zamiast do domu to stał jak przysłowiowa dupa na chodniku i czekał na samochód.

***

I niestety panująca susza i nas nie oszczędziła... z tej okazji totalnie nam wyschło oczko, grama wody nie było. Korzystając z okazji porządnie je wyczyściliśmy, teraz czekamy tylko na deszcz ;)
W porządkach dzielnie cała trójca pomagała, a raczej przeszkadzała. A to jeden przychodził z piłką, a to drugi nakręcał się na łopatę a trzeci stwierdził, ze sam na górze siedzieć nie będzie. 


Już mogę zapowiedzieć, że kolejny post będzie o testowaniu pewnej mokrej karmy, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie :D

8 komentarzy:

  1. A niech jedzą te owocki, przecież to samo zdrowie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale z nich żarłoki, kto by pomyślał :D Ale owoce takie zdrowe i pyszne, nie ma się im co dziwić ;)
    Wielkie to Wasze oczko! Nie myślałam, że aż taki kawał jeziorka macie na podwórku, zazdraszczam tak bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za żarłoczki ,,małe'' :D. Ach trzeba korzystać z tego września, niedługo ziiiiima :P.

    OdpowiedzUsuń
  4. A to urwisy:) Dzisiaj w Poznaniu złota jesień, mam nadzieję, że u Was też. Korzystajmy póki czas:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jabłuszka są pyszne każdy pies to wie :) Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  6. My też całe wakacje się leniłyśmy, masakra. :P Owocożercy łączą się - Nela też uwielbia wszelakie owoce :D
    cztery-lapy-jeden-nos.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj oj one Wam chciały pomóc :P Żebyście nie musieli zbierać tych owoców i potem zaprawiać, no bo po co? :D Gromadka zrobiła jedną rundkę, drugą i po sprawie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Uroczo musiało wyglądać to jak siedziały pod drzewem i czekały aż coś spadnie :)

    OdpowiedzUsuń