piątek, 30 stycznia 2015

Ałuuu

Gandzia znowu coś wymyślił.
Szedł sobie piesek koło ogrodzenia, to biegały i szczekały i ogólnie szał. Pies przeszedł, zrobiło się cicho i Gandzia zaczyna stać na 3 łapach i piszczy. Nic mu nie było, jak sobie obcy pieseł szedł, przypomniało mu się później.
Przyszedł do mnie, pokazał chorą łapkę. Wymasowałam, posprawdzałam pazurki, opuszki, podotykałam i nic. Pies piszczy, a ja nic nie widzę, żeby coś się stało. Ogólnie pięknie się zachowywał, bo delikatnie łapę pokazał, pozwolił sobie ją podotykać, nie protestował, nie uciekał, nie gryzł.
Ehh w końcu w weta był daaawno temu, to przecież trzeba coś wymyślić, skombinować.

Wszystkie 3 psy miały bana na piłeczkowanie...

Cóż byliśmy u weta i jaśnie Panicz zrobił taką porutę, ze szkoda słów. Na wstępie głaskanie po głowie i wysyłał bardzo wyraźne CSy, że mu to się nie podoba. Łapki nie chciał Pani pokazać, ogólnie to zwiewał, zrzucił nawet kaganiec. To ja mu przemyłam łapkę, pokazałam ranę na palcu, od środkowej strony. Gandzia dostał zastrzyk, po czym był mega spięty i były problemy z wbiciem igły. Na końcu nawarczał na Panią. Gandzia! myślałam, że ze wstydu to pod ziemię się zapadnę...  Dostaliśmy maść do smarowania rany i syropek przeciwbólowy.
W domu niby lepiej, a i tak smarowanie łapy było męką. Nie chciał tej łapy dawać i musiałam podstępem unicestwiać go. Syropek miał być taaaki dobry, niestety zbyt chętnie go nie brał do pyska...
Teraz musimy iść na kontrolę. Już nie kuleje i zaczyna wariować, czyli wraca wsio do normy.

I tak był na bezrobociu i jak piszczał... Jak mnie zobaczył i coś kazałam mu zrobić to wręcz fruwał i piszczał. Jak dotykam łapy to też piszczał. I zagawostka, ile w tym piszczeniu jest spowodowane emocjami a ile bólem.

Ciężkie to były dni, bo Gandzia kilka godzin dziennie siedział w domu, aby nie zafajdać rany. Aby nie wylizał maści i takie tam. I on taki nabuzowany ma leżeć grzecznie na legowisku. Żart roku, dlatego błogosławię KONGa. Chyba mi życie uratował. Ogólnie to mieliśmy jak w przedszkolu, pełno zabawek porozrzucanych, dywan, koce, legowisko. A jego i tak nosiło. Jak wyczuł, że w pomieszczeniu obok jest taka super zabawka to siedział pod drzwiami. Aż go wypuszczałam, bo myślałam, że na dwór chce, a on po otwarciu drzwi leciał po zabawkę i z powrotem do domu.
I tak spędziliśmy kilka dni na wyżerce, Ciapkowi też się dostało.





Gandzik wyjadał swojego, potem Ciapulca. Zajmowało mu to ok. godzinki i potem dalej łaził i łaził. Przynosił rękawiczki i inne zabawki. To zabrałam się z nim za posłuszeństwo. I eureka, pies kuma "noga". A ciągle byłam pewna, że to to nie kuma nic, a nic.. siadanie ok, chodzenie niet. A jednak. Mniej rozproszeń, dobra motywacja i jakoś szło. Wzięliśmy się też za coś totalnie złego, czyli aport formalny. Wiedziałam, że jest się czego bać, ale to będzie nasze pogrążenie.
Soniula i Ciapek z racji solidarności piłki nie dostały. To kupiłam dysk sensoryczny i uczymy się. Idzie to nam na razie bardzo kiepsko, ale nie poddajemy się.
Wreszcie odgadłam zagadkę. Jak psy idą duetami, czyli Ciapek z Gandim czy Sonia z Gandim to idą ładnie. A jak idą całą trójką to totalny reset mózgu, ciągną jak opętane i kiepsko ogólnie. No i teraz chodziły na spacer tylko Sonia i Ciap i już wiadomo. One na serio na siebie źle działają. Także musimy nad tym popracować. No i jak idzie z Ciapą to się zaczyna nakręcać na psy, z Gandzią czy jak idzie sama tego nie ma.


A tak z innej beczki to w okolicy była cieczka i Ciapkowi odwalało. Tzn. łaził za Sonią i ją denerwował. Aż mu nie odszczeknęła i wtedy udaje ostatnie, psie nieszczęście. Po tym jak Sonię wysterylizowałam to ma skojarzenie cieczka=Sonia.



Ogólnie to zauważyłam, że Gandzia ma jaśniejszy nos, suuper chce być labradorkiem.



Ciap zakumał, ze jak chce dostać smaczka to musi zapracować i przez to zrobił się wyzyskiwacz. I tak teraz usiądzie się koło/na przeciwko mnie i prosi. Teraz mamy piłkę i kształtujemy. Normalnie to leży pod ścianą. A Ciap jak ma fazę to patrzy na nas i dotyka ją łapami, jak powiem "dobrze" to leci do mnie po smaka. Zbój jeden!
Jak już jesteśmy w temacie piłki to Soniula dała popis. Położyła się na niej na brzuchu i tylnymi łapami się odpychała a przednimi próbowała czołgać. Wyglądała i zachowywała się jak żółw. I tak siedziałam koło niej i ryczałam ze śmiechu... wariatka jedna...

Cóż u nas nie może być nudno, no co to byłoby za życie...
Do następnego :)

sobota, 24 stycznia 2015

Owczarek Niemiecki-rasa idealna?




Zależy jak dla kogo, dla mnie tak. Cóż mam spaczone podejście do sprawy, bo większość wad uważam za zalety tej rasy. Ale po przeczytaniu tego postu, okaże się, że nie ma z nią tak łatwo. Owczarek Niemiecki to pasmo problemów. Oczywiście cały artykuł proszę wziąć z duuużym przymrużeniem oka. Wszystko co zostało napisane, oparłam na większości własnych doświadczeń. A moje psy są takie normalne, w porównaniu do innych, to mamy lżejszy przypadek.


Wygląd
Na pierwszy rzut idzie wygląd. Jest to pies dość spory, suczki mają w kłębie 55-60cm, samce natomiast 60-65cm. Waga potrafi dobić do 40kg i więcej. Cóż na ręce szybciutko się nie weźmie, do torebki nie włoży. A ile miejsca w domu zajmuje, jak się rozłoży. Owszem stara się zajmować mało miejsca, ale to nadal nie jest miniaturka. Do tego dochodzi, że jest to pies bardzo silny.
Dwa Owczary się porozkładały i miejsca mniej się zrobiło...

Drugi aspekt to „twarz”. Uszy stojące, wyraz pyska, sporo ciemnego i ludzie jakoś nie chcą się zaprzyjaźniać z takim dorosłym psiskiem. Na nic tłumaczenia i zachęcania. Sama zaobserwowałam, że jak maska ciemniejsza to pies groźniej wygląda.
Niestety ludzie także naoglądali się seriali, gdzie występują Owczarki Niemieckie. I taki Rex, Alex, Szarik, Rin Tin Tin, Cywil i inne to są chodzące ideały. Wyszkolone, posłuszne, nadzwyczaj wszechstronne, w każdym powierzonym zadaniu się sprawdzają wręcz perfekcyjnie. Mało kto zgłębiał się i dowiadywał, że te psy miały swoich dublerów, dobieranych pod względem innych predyspozycji. I tak składanka z 3 psów kształtuje psa, którego widzimy w TV. I to zawiedzenie, że jednak nasz pies nie spełnia tych wszystkich wymagań. Nie potrafi różnych zachowań, które są sprzeczne. Dlatego nie ma co się opierać na ideałach z TV, tylko po prostu pokochać i żyć z swoim psem.


Charakter
To nie jednemu właścicielowi spędza sen z powiek. Owczarek Niemiecki jest stworzony do pracy, pracy z człowiekiem. To jaki jest niewybiegany, nie zmęczony fizycznie i psychicznie przedstawiciel tej rasy? Czyste tornado. Trzeba się nastawić na liczne zniszczenia, często bardzo kosztowne jak zjedzona szafa, kanapa, przekopany ogródek a nawet może dojść do agresywnego zachowania wobec ludzi i pobratymców. Zaczną się pogonie za zwierzyną, rowerami. Obskakiwanie, zaczepianie, podszczypywanie, do tego taki pies potrafi być wręcz upierdliwy. Spacery to istna katorga. Ehh z bezsilności pies dostał "wycisk". Był na długim spacerze na polach, człowiek chce odpocząć, a psa nadal roznosi? Cóż trzeba dać psu wykazać się jeszcze psychicznie. No to dalej, na trening, uczenie nowych rzeczy, utrwalanie starych i udało się pies padł. Szczęśliwy zasypiasz, a rano co? Od nowa. Pies się już zregenerował i czeka na kolejne wyzwania.

Mówiłaś, że mam sobie sam znaleźć zajęcie... no to rzucaj Pańcia!


Kolejna wada to szajba na punkcie piłeczek. Często odnoszę wrażenie, że Owczarki Niemieckie rodzą się z piłką w pysku. Podczas zabaw człowiek może odnieść różne kontuzje, zahaczenie zębem czy pazurem. Pogryzione dłonie. Podrapane nogi, ręce czy brzuch, podbite oko. Dostanie od psa z główki, prosto w naszą głowę czy oberwanie w kolano, przez rozpędzonego psa. To wbrew pozorom bardzo częste sytuacje. Do tego niektóre zabawki żyją w pyskach tych psów bardzo krótko, czyli trzeba zakupić następne. Wspomnę tylko, ze rozmiar zabawek dla Owczara jest „ciut” większy niż dla mniejszych psów, a co za tym idzie, cena wyższa.
Piłka piłce też nie jest równa. Fajnie, że pies się nakręcił na tą co mamy w ręce i chce ją dostać, gorzej gdy upatrzył sobie piłkę, którą bawią się na boisku dzieci. 
Kocham piłki, od pierwszego dnia u nas

i tak zostało po dziś dzień

Ups, popsuło się


Właśnie, te psy uwielbiają wycieczki, najlepiej po błotnych terenach. Do tego dochodzi nasz ubiór, często zabłocony, z odciskami łap. Ba i tu sprawdza się zasada, ze szczęśliwy pies to brudny pies. I albo szoruje się psa przed wpuszczeniem do domu, albo wchodzi brudny i potem czeka nas zamiatanie i mycie podłogi. Bo jak wyschnie to cały brud z niego spadnie.
Spacer w piękną pogodę jest fajny, ale w brzydką też trzeba iść. I nie ma wymówek.
Niuch, niuch i niuuuuuuch
Po błotnym spacerze


I na koniec najważniejsze, są to inteligentne bestie. Nauczone sztuczki wykorzystają ją dla swojej wygody. 
Te psy z założenia to pewne siebie, odważne, dominujące. Cechy te mogą być kłopotliwe, jeśli ma się stado z kilku psów. Pięknie się czyta, jaki to ten pies jest nieustraszony, jednak to nie jest maszynka i może mieć jakieś wyłamania. Tak samo źródło z jakiego bierzemy danego psa i jego wcześniejsze doświadczenia.

Pielęgnacja
Linienie. Jedno słowo a zwiera wiele emocji. Wypadający podszerstek, którego jest ogrom. Puch latający wszędzie, wybitnie klejący się do czystych ubrań, znajdujący się w kanapce, obiedzie czy lodówce. Godziny wyczesywania i końca nie widać. Ręce bolą od zgrzebła, a roboty wiele przed nami. W domu można sobie zrobić dywanik z tej sierści. Ale to nie koniec. Owczarkom wypada także włos okrywowy, czyli wbijające się igły. I one też wszędzie się walają. Nie bez powodu chodzi ogólna opinia, że owczarki linieją dwa razy do roku, od wiosny do jesieni i od jesieni do wiosny. Cóż lekko nie ma. Psy mieszkające na dworze mają bardziej widoczne okresowe linienie, Soniula przed i po, tylko można sobie wyobrazić ile tego futra z niej wyszło.

Przed linieniem...
...po linieniu


I to nie wszystko. Otóż trzeba dbać o uszy, które są bardzo podatne na zabrudzenia i zapalenia. Wykąpać też tego psa trzeba, gdy się w czymś wytarza czy po prostu jego smród zaczyna przeszkadzać. Trzeba się przygotować na istny basen w domu. Wsadzić psa do wanny i wykąpać, wysuszyć i kazać leżeć psu. Proste prawda? otóż włożenie tyle kg do wanny to nie takie hop, namoczenie, nałożenie szamponu i spłukanie to jest i czasochłonne i pracochłonne. Na koniec wyciągamy psa i on się otrzepuje. Kropelki wody są w każdym miejscu w łazience. No cóż wycieramy psa, wypuszczamy i... i miał się położyć, a on dostał istnej głupawki i biega po całym domu, kula się i wyciera po swojemu. W tym pędzie został przestawiony stół, krzesła, dywan. Spoko. Cóż można go nauczyć, od razu grzecznego leżenia, a to znowu wymaga od nas czasu i poświęcenia.


Żywienie
Jeśli pies nie ma alergii to nie powinno być dużego problemu. A jednak. Ilość zjadanego miesięcznie jedzenia robi wrażenie. Czy to się karmi BARFem, czy gotowanym czy suchą karmą to mimo wszystko koszty są wysokie. A pies jeść musi. W porównaniu z małymi psami to ta różnica jest rażąca.
I też nie wszystko smakuje takim psom. Czasem karma nie taka, czy rodzaj mięsa. Potrafią także odmówić posiłku.Jedzą bardzo wolno i do tego robią w około bardzo dużo bałaganu. A jak pije wodę, później z mokrą mordką idzie przez pół mieszkania na swoje miejsce. I zostawia za sobą bardzo mokry ślad, wręcz powódź. I trzeba biegnąć z mopem, coby się nie poślizgnąć. A wtedy on znowu idzie się napić. Taka syzyfowa praca.

Tak wygląda u nas żywienie BARFem


Zdrowie
Tu także nie ma przelewek. Ostatnio słyszałam tekst, że jeśli masz Owczarka Niemieckiego to zaprzyjaźnij się z jego wetem. I to też po części jest prawda. Wiele schorzeń dotyka tą rasę, a jeśli z tej strony psa nie tyka, to spokojnie. Sam wymyśli sobie kontuzję, w końcu to są specjaliści w tej dziedzinie. Owczarki są narażone na dysplazję biodrową i łokciową, alergie, młodzieńcze zapalenie stawów, wewnątrzniewydolność trzustki, zwyrodnienie stawów. To są te poważne choroby wymagające leczenia, a w przypadku dysplazji, nawet operacją.

A co potrafi sam wywinąć? Wsadzić głowę nie tam, gdzie powinien i bach pełno krwi, naderwany pazur, nabity guz na żebrach, rozcięte poduszki. Nie wiem czemu, ale jak raz coś sobie zrobią to po zaleczeniu muszą to powtórzyć. 

Podsumowanie
Nadal podoba Ci się ta rasa, jesteś nią zafascynowany, przeliczasz potencjalne koszty i nadal chcesz przedstawiciela tej rasy? No to witaj wśród swoich, zakręconych owczarkomaniaków. Już od tego nie ma ucieczki. Czytasz ten tekst i pod nosem się śmiejesz, że to niemożliwe? To dobra rada. Nie kupuj Owczarka Niemieckiego. Bo możesz się zdziwić i to właśnie przez Ciebie kolejny pies zasili schronisko. Odpuść sobie takiego psa.

Oczywiście są psy bardziej lub mniej aktywne. Ale nie łudź się, nawet flegmatyczny pies może obrzydzić skutecznie życie.

Jednak za nic nie zamieniłabym tego mokrego i ciekawskiego nosa, tych rąk od śliny, tej dużej masie miłości i głupawki, tych wyłamań od normy, miziania, świdrujących oczu, co będziemy robić, tego pędu za piłką. One mają dużo za uszami, jednak pomimo tego nie ma innej rasy, tak fajnej,pięknej i mądrej. Wg mnie, oczywiście ;)


Pamiętajcie, zmęczony pies to szczęśliwy pies, a Owczarowi to najbardziej jest potrzebne do spełnionego psiego życia.


Dla mnie nie ma piękniejszego widoku, niż rozpędzony ON, w pełnej krasie.


Owczarek Niemiecki to nie rasa, to styl życia

piątek, 23 stycznia 2015

Nie zostawiaj psa pod sklepem!

Ostatnio jest o tym głośno, dlatego chcę choć trochę przybliżyć ten temat.

Nie raz i nie dwa spotkałam się z sytuacją, że pod sklepem jest przywiązany pies, bo jego opiekun musi na chwilkę wejść do środka. Chwila, chwileczka, chwilunia, wskok po jeden produkt, czasem zamienia się w spore zakupy, kilka produktów, kolejka, spotkanie znajomego. A pies ciągle siedzi pod sklepem. I nie ma znaczenia, czy to mały osiedlowy punkt, czy market.

Podczas naszej nieobecności pies może zostać:
- skradziony
- otruty
- pobity
- pogryziony przez innego psa
- przedrzeźniany i prowokowany
- przewiązany w inne miejsce
- puszczony luzem
- wydostać się z uprzęży
A także może przeżywać duży stres. Ileż to psów hałasowało pod drzwiami sklepów? no ja co najmniej z kilkoma takimi sytuacjami się spotkałam.
Nawet jeśli nigdy nic się nie stało to nie wyklucza to tego, że coś przykrego się kiedyś nie przydarzy.


Zawsze mi jest żal tych psów, co siedzą i czekają. Niektóre nawet sporo czasu.
Sama wiele lat temu poszłam z psem do sklepu, przywiązałam psa do stojaka do rowerów. I ledwo weszłam, a pies wpadł za mną z metalowym obciążeniem.
I wtedy się puknęłam w czoło i więcej nie dopuściłam do takiej sytuacji.


Także albo idziemy na zakupy, albo na spacer! Nigdy nie łączymy tych dwóch rzeczy. 


poniedziałek, 19 stycznia 2015

Shaggy Brown Natural


Jak była akcja DDD to kupiłam smaczki TU i dostałam gratis.

A mianowicie jest to Rybna psia uczta - 80% Fish Dog Treat.
Są to przysmaki dla psa, bez kurczaka i bez zbóż, a także hypoalergiczne. Nie zawierają sztucznych barwników i konserwantów. Są lekkostrawne i rybne!
Wyprodukowane w Wielkiej Brytanii, na bazie ryby i ziemniaków.

Z tej samej firmy mieliśmy próbki  karmy, która zasmakowała Ciapulcowi, więc im zaufałam. I się nie zawiodłam. Przysmaki te były kupione z myślą o Ciapulcu, natomiast gratis dostała Soniula. Chyba nie muszę pisać, że bardzo jej smakował.


Skład, jak podaje producent: 80% ryb świeżo przygotowanych i delikatnie gotowanych na parze (w tym 48% łososia, 24% pstrąga, 8% białych ryb), ziemniaki i słodkie ziemniaki (bataty). Jak widać, jest bardzo atrakcyjny, bo wysoka zawartość ryb i mało składników.





Smaczki są małe i twarde. Nie trzeba ich dzielić, fajnie chrupią. Nie brudzą zbytnio rąk.Wygląd mają ryby, także wszystko na wysokim poziomie. Ich kształt i konsystencja pomaga w pielęgnacji jamy ustnej.






My używamy jako nagród podczas wykonywania ćwiczeń. Tak samo nadają się, aby wrzucić z 3 do suchej karmy, jako maluteńkie dosmaczanie. A także dodałam jako malutki gratisik do Konga. Z wielkim apetytem zjadał je i Ciapek i Owczary. Wielkość odpowiada i małemu psu i dużemu, co jest także dla nas plusem.

Są to fajne treserki hypoalergiczne, których ogólnie na rynku brakuje. Paczka starcza nam na dość długo, więc warto zainwestować w nie. Cena też jest znośna, bo za 500gram płacimy 29,90zł, co najważniejsze za taki fajny skład. Stwierdzam, ze nawet przyjemnie pachną, oczywiście jak na rybne smaczki.

Jest wiele smaczków w niższej cenie, ale znajdują się tam np. dla nas alergeny i nawet niewielka ilość powoduje drapanie. Przy zjadaniu tych smaczków nie mamy tego problemu, ani innych objawów czy rewolucji żołądkowych. Jeśli ktoś ma psa alergika czy po prostu psa, który lubi rybne przekąski to polecamy je z czystym sumieniem.

Dodam także, ze polecamy ten sklep firmowy, przesyłka jest bardzo szybka, wręcz ekspresowa. Także na ich FB wygraliśmy bardzo fajny konkurs z cennymi nagrodami, więc zachęcamy do śledzenia.

środa, 14 stycznia 2015

Historia kija

Wspomijmy sobie zimę, bo u nas drugi dzień typowa wiosna. Słońce świeci, ciepło, trochę błota jest, ale niewiele. Do tego moje psy zrobiły sobie styczniową kąpiel w oczku. Buuu.

W naszym stadzie mieliśmy gościa. Sonia korzystając z czasu wolnego, znalazła sobie kijka. Oczywiście, jak to, coś ma Sonia, a Gazik nie ma nic? no kradziej wkroczył do akcji. I tak sobie podbierały, zabierały, przynosiły mi a ja rozporządzałam kto go dostanie.
Zapraszamy do obejrzenia zacnej historyjki...

Sonia ma, a Gandi myśli jakby tu skombinować sobie nowego kija.

Taki zły pieseł, wyżywa się na kiju

Odchodzi, aby się nim nacieszyć

Paaaaańcia, ona ma KIJAAA

Już lecę

Jestem coraz bliżej

Pilnuję go, mam go na oku

Gryznę sobie, a co!

Ale to to dziwne

ale da się z tym biec

Taki twardy

znowu Sonia go ma

No nie, Gazik znowu będzie go chciał

Czy mi się wydaje, czy Ty masz mojego kija?

FOCH, lepiej mi go sam oddaj

Gryz, gryz, gryz... taki twardy

Hmm nawet, nawet dobry

Sonia, spadaj!

Sama go sobie wzięłam

Bezczelny, poobryzał go!

Kijek wraca z nami!


I tak skończyła się historia. Kradziej, mimo że nie lubi kijków i tak musiał zabrać Soniuli. A tak wredna suka nie popuściła, bo to jest jej. I taką miały psiaki zabawę. Ja jako dobry przewodnik poszłam po normalne psie zabawki, a kijka schowałam. W końcu to nie jest najlepsza rzecz do zabawy dla psów. O wiele bezpieczniejsze są piłki i inne zabawki.
Zwłaszcza, jak ostatnio, również na naszym FB krążą dość drastyczne zdjęcia jak może skończyć się ta zabawa.




***
Dostaliśmy kolejną nominację do LBA od Przybij łapę, za co oczywiście dziękujemy :)


1. Dlaczego wybrałam/em mojego psa?
Nie wiem czy dobrze zinterpretowałam pytanie... Ciapek, chwycił nas za serce z zdjęć. Sonia, bo w pseudo został ostatni, pokraczny szczeniak, więc nie było wyjścia. Gazik wybrał nas sobie sam, miał być jego brat.
2. Twoja ulubiona psia zabawka?
Hmm, chyba piłka Hoko Funny.
3. Najlepszy domowy przepis na psi smakołyk/zabawkę?
Psie ciastka. Czyli trochę wątróbki, oleju, jajek, zblendowanych warzyw i mąka. Wymieszać, wylać na blachę i piec :)
4. Mały pies czy duży? Dlaczego?
Duży, czyli Owczarek Niemiecki. Bo to dla mnie ideał. Nie boję się nigdzie z takim psem iść, nie zdeptam go, nie schylam się do pogłaskania czy przytrzymania za obrożę. No i jakby nie było wzbudza respekt.
5. Co sądzisz o BARF-ie?
najlepszy sposób karmienia psa, moje dwa Owczarki na tym jadą już kilka ładnych lat.
6. Pies w samochodzie. Jaki sposób najlepszy (tylne siedzenie, bagażnik etc.)
Tylne siedzenie, bagażnik jest zbyt zabudowany i pies ma problem z wsiadaniem.
7. Czy w samochodzie zapinasz psu psie szelki bezpieczeństwa?
Nie. Leży grzecznie, a w razie czegokolwiek to te szelki i tak nic nie dają. Choć oczywiście są w samochodzie schowane.
8. Cechy dobrej firmy handmade dla zwierząt
Niska cena, wyjątkowy wzór.
9. Czy kupujesz produkty handmade? Dlaczego?
Tak, choć rzadko. Bo nie mogę znaleźć gotowych takich, jak ja chcę ;)
10. Co najbardziej uwielbiasz w swoim psie?
W Ciapku pasje aportowania, Gazika szaleństwo, Soniula żarłoczność.
11. Psi sposób na deszczowe wieczory
duża, smakowita kość :)

My oczywiście nikogo nie nominujemy :)

niedziela, 11 stycznia 2015

Zimowe szaleństwa

Na początek pytania, które otrzymaliśmy w ramach Libster Blog Award.
Dostaliśmy nominację od Habsterskich, za co bardzo dziękujemy ;)

1. Czego nauczył cię Twój pies?
Pokory, spokoju oraz radości z każdego dnia.
2. Wymarzony gadżet dla Twojego psa?
Hmm różowe szelki dla Sonii :D
3. Na spacer nie wybieram się bez...
psa :D
4. Zabawka, która okazała się kompletną klapą?
piłka waniliowa SumPlast dla Ciapka, piłka SumPlat na sznurku dla Gazika, dla Sonii Orka Jack Perstrages. Dlatego pozamieniałam w stadzie te zabawki i każdy zadowolony. Ciapka poszła do schronu, Sonii dostał Gazik, a Gazika Ciapek. 
5. Najśmieszniejsza/ najgroźniejsza sytuacja z Waszego spaceru.
Najśmieszniejsza, jak Ciapek i Sonia spotkali na spacerze świnię, która komuś uciekła.
Najgroźniejsza, hmm jak na Ciapka i Sonię wystartowała Cziłała.
6. W czasie deszczu dzieci się nudzą, a Wy co robicie ze swoim psem, kiedy pogoda, czy zdrowie nie pozwala na drugi spacer?
Wypuszczam na podwórko czy ogród, aby po prostu sobie pobrykały.Dostają jakieś duże kości do zjedzenia.
7. Dlaczego Twój pies jest wątkowy?
Bo jest móóóóój :D najukochańszy, najpiękniejszy i same naj. Ale to każdy właściciel tak mówi o swoim pupilu.
8. Przysmaki/ jedzenie, którego nie tknie...
Panowie to treserki z o'canis. A całe stado nie ruszy dziczyzny z dzika.
9. Przysmaki/ jedzenie, za które pies da się pokroić...
wszelkie podroby, suszone żwacze wołowe i inne gryzaki, szprotki wędzone i naleśniki!
10. Ulubione książki o psiowej tematyce?
Marley i ja, Sztuka ścigania się w deszczu, Anioł stróż.

Takie bardziej tematyczne to pozycje Corena, Z. Mrzewińskiej i Patricia Mcconnell
11. Gdyby Twój pies przemówił ludzkim głosem, to co by Ci powiedział?
Hahaha, że chce więcej pysznego jedzonka i więcej zabawek. O właśnie i zabawki tylko na wyłączność :D
My nikogo nie nominujemy :)
***

A teraz przechodzimy do tematu postu. Obecnie na dworze strasznie wieje i temperatura na plusie. Po śniegu ani śladu, po roztopach też. Ale w święto trzech króli napadało nam trochę śniegu, psy szalały a ja porobiłam trochę zdjęć.

Tak moje psiaki się bawią ;)




















Sonia z Gandzią kiedyś bardzo fajnie się bawiły. Potem był okres, gdzie Gandi dorastał i za bardzo nie potrafiły się dogadać. Niby zabawa, a po jakimś czasie było trochę stawiania. Ale widać, że bawić umieją się nadal.Jak Ciap wkracza do akcji to zawsze jest dużo burczenia, dlatego wolę go mieć blisko mnie niż ma robić burdę. Mam chwilami wrażenie, że on nie rozumie zabawy Owczarów, ale to pewnie jest tylko moje wyobrażenie. Albo raczej to jego typ zabawy, w sumie taki jaki Sonia go nauczyła...
Poza tym mimo wszystko wolę Ciapka blisko mnie, bo to taki napuszczacz z jednej strony, a z drugiej on nadal jest malutki przy tych olbrzymach. No i trochę się o niego boję, w razie sponiewierania ;)