środa, 23 listopada 2016

Alergia pokarmowa

Alergia, czyli co robić, jak sobie radzić i czy da się z nią żyć.



Od lat śledzę w internecie światek kynologiczny, wiele tematów o psach na forach już przeczytałam. Tak, ja jestem z ery, gdzie to siedziało się godzinami na forach internetowych, a nie na Facebooku. I jak pojawiały się posty o alergii psów, sposobie ich żywienia i ogólnych problemach to omijałam je szerokim łukiem. Przecież to mnie nie dotyczyło, więc moje zainteresowanie tym tematem było zerowe. Moje psy były zdrowe, bez alergii i myślałam, że to nas nie dopadnie. No bo jak? My? Nieee, aż do czasu...

Nasz Ciapek przez 7 lat był sobie szczęśliwym pieskiem, który mógł jeść wszystko i nawet nie było problemów trawiennych. Teraz wiem, że to była sielanka. Jak przy krajaniu mięsa, kawałek spadł to nikt nie zawracał sobie głowy, ewentualnie było stwierdzenie: Ciapek, coś spadło. Ciap wychodził z swojej kryjówki i sprzątał. Psie ciastka to kupowałam te w największych opakowaniach, bo miał na spółkę z Owczarami.

Aż przyszły jego urodzinki w czerwcu i zaczęło się sypać. Przez 3 miesiące drapania, siorpania, gryzienia. Pies wiecznie mokry, wiecznie zajęty swędziawką. Sprawdzaliśmy gruczoły, pchiełki i pochodne, robaczki, zeskrobiny, kąpaliśmy go i cuda wianki. Warto zauważyć, że pchiełki psa denerwują nie tylko kiedy są, psy mogą być uczulone na ugryzienia pchieł i przez to problem z drapaniem się powiększa. I taki bałagan może zrobić tylko JEDNA pchła, która wlazła na psa na spacerze. Dlatego trzeba psa dobrze przejrzeć i go zabezpieczyć przed nimi. Ale Ciap był czyściutki. Ostatecznie została nam dieta eliminacyjna i podejrzenie alergii.

Na początku gotowaliśmy rybkę z ryżem. Pies dostawał długich zębów i Pańcia, ja tego nie ruszę. Przekonywanie, dosmaczanie. Podawanie surowej ryby też kończyło się fiaskiem, gdyż według Ciaposława, było to niejadalne. Ledwo tydzień na tym pociągnęliśmy, a tu mamy przez około pół roku stosować tą dietę. Nie było wyjścia, zamówiłam mu rybną karmę, w imię zasady, chrupki zawsze mu smakowały. I to był strzał w dziesiątkę. Owszem jeszcze trochę się drapał, ale ogarnęliśmy to najgorsze.

Zaczęło się czytanie po nocach składów karm, gdzie nie ma ani grama kurczaka i jego pochodnych. Przerzuciliśmy się na karmę z jagnięciną, która jest w większości karmach hypoalergicznych i tak sobie na niej jechaliśmy, jechaliśmy... aż Ciap uczulił się na jagnięcinę. No, ale jak to? tak nam zalecano trzymać monodietę i takie zaskoczenie?

Niestety monodieta nie jest sojusznikiem w walce z alergią. O czym dowiedziałam się później. I teraz zaczął się rollercoaster. Nie dość, że szukać suchej karmy, gdzie nie ma nic z kurczaka, to jeszcze, aby nie było jagnięciny. Przy próbowaniu innych karm dochodził problemik z zbożami. Także i je trzeba było wyeliminować.

Także o ile ogarnęliśmy jedzenie, żeby było dobre, tak jak przychodził lipiec aż do końca września, nadal mieliśmy swędziawkę. Tu podejrzewamy, że uczulony jest na pyłki i inne takie. Alergia na jedną rzecz, może pociągnąć za sobą kolejne uczulenia. Także to może iść lawinowo. A na to sposobu nie ma. Dlatego dopiero jak jest źle, idziemy do weta po pomoc. Bo jedyne co wtedy można zrobić to podać psu steryd. Ale jego działanie nie trwa wiecznie i jak trochę go podleczymy to znowu odpuszczamy. Nie chcę przez 3 miesiące walić w niego sterydami, które nie są obojętne dla organizmu.  Dlatego kurację przeprowadzamy, kiedy jest już źle i pies się męczy.

Oczywiście można zrobić badania na co pies jest uczulony, ale koszt tego jest wysoki, więc zrezygnowaliśmy. Z obserwacji widzę, co on może jeść. A sprawdzenie pyłków nam nie pomoże, niestety :(

Tak wygląda nasza historia od 2,5 roku. Łatwo nie jest, ale trzeba walczyć.

Ciapek żyje jak normalny pies, zajada się również pysznościami z KONGa, oczywiście zabawka jest napchana tym,co może jeść.


Co się zmieniło?
- Ciap przestał BARować;
- skończyła się komenda: Ciapek, coś spadło. Teraz ścigamy się z psem, aby szybciej podnieść niż pies połknie;
- Ciapek przeszedł całkowicie na jedzenie suchej karmy, a co za tym idzie: co chwilę czytam skład karmy, którą chcę zamówić;
- kupujemy karmy jednobiałkowe, bez zbóż. 
- worki, które zamawiam mają po 2-4kg, co wychodzi też drożej niż przy zamawianiu worków 15kg;
- prowadzę notatki, która karma mu najlepiej smakowała i jak długo jadł, oraz rodzaj białka;
- jak już jesteśmy przy suchych karmach to istotne jest ciągłe zmienianie smaków, co worek;
- przysmaki kupujemy takie, w których skład nam pasuje, przy czym dostają je tez Owczary;
- nie kupujemy żadnych smaczków, treserków czy gryzaków, które mają kurczaka. Wyjątkiem są surowe części kurczaka, które dostają Owczary, bo są na BARFie. Ale nauczona doświadczeniem, bardzo sporadycznie ląduje w ich miskach kurak, a raczej w sytuacjach, kiedy nic innego nie uda mi się kupić ;)

Obecnie szukam czegoś, co wspomaga leczenie alergii, jakiś tabletek czy suplementów. Próbowaliśmy z MSM,ale nie dość, że musiałam kombinować, aby to psu przemycić do miski to na dodatek nie zauważyłam poprawy. Liczę, że w obecnym pędzie z nowościami, coś w końcu znajdziemy.

Suszone gryzaki z takich gatunków zwierząt, które mu nie szkodzą. Na zdjęciu kawałek płuca wołowego.


Pamiętajmy, że jest jest podejrzenie alergii pokarmowej to trzeba wprowadzić najpierw dietę eliminacyjną dla psa. Czyli karmić go tym białkiem, którego nie jadł do tej pory. Najczęściej jest to ryba. Polecane jest aby gotować psu ryż i właśnie mięsko. Jeśli nie przynosi to efektu można spróbować inny gatunek mięsa,który nie uczula i którego pies nie zna. U nas to nie przeszło, wiec przeszliśmy z psem na suchą karmę.I najważniejsze to czytanie składów, bez tego to ani rusz.

I drugą bardzo ważną sprawą jest to, że należy sprawdzić wszelkie opcje drapania się u psa, a dopiero na końcu zdecydować się na steryd. Bo sterydy nie leczą, a jedynie łagodzą objawy.

Ale najważniejsze w tym wpisie jest to, że pies z alergią może normalnie żyć i cieszyć się życiem. To nie jest wyrok, że pies jest wybrakowany, czy inne wymysły sfrustrowanych ludzi.

Ciap jak zwykle niczym się nie przejmuje ;)

poniedziałek, 14 listopada 2016

Skręt żołądka- jak zapobiec?

Zawsze wychodzę z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć czy to w szkoleniu i wychowywaniu czy w sprawach zdrowotnych.

Skręt żołądka, czyli co to takiego można przeczytać TUTAJ
Nie chcę powielać tych samych informacji, zwłaszcza, że sama nic nowego do tematu nie wniosę. Jednocześnie artykuł bardzo dobrze przedstawia temat i koniecznie trzeba się z nim zaznajomić.

Owczarki Niemieckie są w wysokiej grupie ryzyka. Ale każdego psa może to spotkać. Sporo znajomych psów odeszło właśnie przez skręt żołądka. Ale on też nie jest wyrokiem, bo można zdążyć zareagować i na czas zawieź psa do lekarza weterynarii. Im szybciej zareagujesz, tym pies ma większe szanse na przeżycie. W przypadku skrętu konieczna jest operacja, długa rekonwalescencja i pies wraca do sił i życia sprzed tego przykrego incydentu. Niestety z obserwacji wynika, że niewiele psom udało się wygrać tą walkę. Nawet kiedy było już, lepiej, lepiej i bach.


Co się do tego przyczynia?
Budowa psa, czyli duże, ciężkie i z głęboką klatką piersiową. Ale też sposób żywienia, ruch i cechy osobnicze psa jak i nieubłagana genetyka. Ale prawda jest taka i będę to ciągle powtarzać, że każdy pies może zachorować.



Jak my się staramy zniwelować ryzyko?
 - przede wszystkim Sonia i Gandi są na BARFie, czyli jedzą mięso i mięsne kości. Jak najbardziej zbliżone do naturalnego. Takie żywienie ma plusy, ponieważ ono nie pęcznieje w żołądku, więc pies głodny nie zje ponadto swoich sił. Dodatkowo pies je wolniej, choćby kość czy duży kawał mięsa musi pogryźć, inaczej nie zje.
- psy dostają 2 razy dziennie. Dlatego, aby jeden posiłek nie był tak duży i ciężki. Lepiej jest, gdy zjadają mniejszą ilość jedzenia na raz. W końcu jest różnica między pół kilogramem, a kilogramem jedzenia, które obciąża żołądek.
- obowiązkowo u nas jest odpoczynek przed jedzeniem (ok. 1 godziny i dłużej) i po jedzeniu pies ma odpoczywać przez minimum 2 godziny. Nie ma wtedy spacerów, puszczania po podwórku, aby się wybiegały. A już na pewno mogą sobie wtedy zapomnieć o aportowaniu i innych aktywnościach. Tak samo chodzenie po schodach, skakanie i pajacowanie w kojcu czy przy płocie.
- u nas kiedy pies jest nakręcony, po intensywnej zabawie, gdzie ledwo zipie, najpierw musi ochłonąć zamiast od razu nachlipać się wody.
- miski mamy postawione na podłodze, ŻADNYCH stojaczków i podwyższeń.
- jeśli z psem coś ćwiczę na smaczki, zmniejszam do minimum lub wykluczam wtedy nakręcanie na piłkę, zwłaszcza Gazika, który bardzo kocha ruch.

I to byłoby na chwilę obecną tyle. Staram się przestrzegać tych żelaznych zasad u nas. Napływają coraz to nowe informacje o powodach skrętu, więc mam nadzieję, że w końcu będzie sposób, aby całkowicie go wyeliminować.

Jak wspomniałam na początku, sporo znajomych Owczarków odeszło. Były to psy zdrowe, aktywne, często pracujące i przede wszystkim wiodące szczęśliwe życie z swoimi ludźmi, którzy chcą dla nich najlepiej. Jednak pewnie jakiś detal, coś co nawet nie do końca można było przewidzieć i spotyka się taką przeszkodę w życiu. Mam wrażenie, że im pies starszy tym ryzyko rośnie, zwłaszcza jak pies wiekiem zbliża się do 8. roku życia. Także Sonia zaczyna pomalutku dobijać do tej granicy, także moja czujność, a raczej palpitacje serca wzmogą się. Jak przez całe życie dmucham i chucham to to będzie moja obsesja. Ale to nie jest też reguła, czytałam też o młodych psach, które odeszły za Tęczowy Most o wiele za szybko. Odpowiednio dbać o psa trzeba przez całe życie. Tak, mimo że Ciap jest mały i teoretycznie jest poza grupą obciążoną takim ryzykiem to do niego również odnoszą się wszelkie zasady. Nie ma lekko, nasz Jamnikowaty wytwór też ma z nami spędzić szczęśliwą starość, więc też jest otoczony najwyższą opieką.

Warto również porozmawiać z swoim weterynarzem na ten temat. Aby choćby dostać namiary, gdzie nawet w środku nocy pomogą w sytuacji skrętu. Lepiej być zapobiegliwym, niż potem płakać, że się nie zdążyło. Bo czas w tym przypadku jest najważniejszy, więc reagować trzeba SZYBKO!



Moim zdaniem, ludzie nadal za mało wiedzą co może grozić psu i jak temu zapobiegać. Dlatego nie powinniśmy krzyczeć i oskarżać innych, a rzeczowo przedstawić sytuację. Przecież każdemu chodzi o pomoc, a nie naskakiwanie na siebie.
Ważne, aby się dokształcić i jednak nie narzucać psu ruchu tuż po posiłku. Bądźmy świadomymi opiekunami psów. Może być i tak, że pies pomimo ruchu po jedzeniu nigdy nie dostanie skrętu, czego z całego serca życzę. Jednak dla mnie to zbyt wysoka cena na takie postępowanie, więc apeluję, aby jednak zaznajomić się z tym tematem.

Czytał ktoś z Was "Marley i ja"? tam główny bohater również miał skręt. Labradory pod tym względem jadą na tym samym wózku co poczwarki.