Bardzo długo się zastanawiałam jakie kupić, coby nie wydać majątku, a były takie jak ze snów. Pomysłów raz miałam wiele, a raz żadnych. Oglądałam, przeglądałam i nadal nic nie wiedziałam. A nie, wiedziałam, że dla Gandzi ma być niebieska, a dla Soni różowa.
I tak trafiłam na stronę FB Kudłaty Art, gdzie urzekły mnie haftowane obroże.
Warto wspomnieć, że ja nie jestem zakupoholikiem obroży i innych akcesoriów. Ja chcę po prostu kupić coś raz i aby to było dobre. I im mniej wybierania i dostosowywania wzorów tym lepiej. Bo ja po prostu nie mam takiego wprawnego oka, aby to jakoś dobrze dobrać.
I niestety nie jestem dobrym klientem, jednak p. Agata odpowiedziała rzeczowo na wszystkie moje pytania.
I w efekcie takie piękne obroże do nas przyjechały:
Czego wymagałam od obroży:
- przede wszystkim chciałam półzaciski;
- aby był dostępny kolor różowy i niebieski;
- tak dobrać podszycia, aby cała trójka miała bardzo podobne;
- wyhaftowane imię z numerem telefonu.
I tak:
Firma dba o każdy detal, co sprawia bardzo przyjemny odbiór. Obroże starannie uszyte, wszystko proste i bez błędów. Ma dużą regulację, a długość zacisku bardzo dobrze dobrana. Haft również idealnie zrobiony.
Szalenie ważne dla mnie było, aby wyhaftowane było imię psa i mój numer telefonu. Dlaczego? pewnie część z Was pomyśli sobie, że po co. Otóż mimo, że obecnie na rynku jest ogrom adresówek, które są przepiękne i praktycznie każdy coś znajdzie dla siebie. Mnie niezwykle irytuje to stukanie i dzwonienie wszelkimi adresówkami. Oprawy gumowe nie są trwałe. Nie wspomnę, że bardzo łatwo można je zgubić. A mi zależy, aby mój nr telefonu był zawsze przy psie. Dlatego jak tylko zobaczyłam przykładowe projekty na stronie, wiedziałam, że to jest to.
Dlaczego półzacisk? moje psy noszą ciągle obroże, więc sierść byłaby zawsze ugnieciona czy wytarta. A tak obroża jest dość luźna, a przy chwilowym chwyceniem psa czy dopięcie smyczy trwa sekundy i nic nie trzeba zwężać. Pies również z takiej obroży nie wyjdzie.
I tak się obroże prezentowały na psach.
Sonia:
Gandi:
Ciapek:
Moim zdaniem, prezentują się bardzo ładnie. Są przepiękne, pasują do moich psów i szerokość jak i kolory są odpowiednie. Jestem w nich zakochana, ahh.
Chcę zwrócić uwagę, że Sonia i Gandi mieszkają na dworze. Cała trójka jak miała założone w sierpniu te obroże to zdjęłam je w Sylwestra, wyprałam, szybko wysuszyłam i z powrotem im ubrałam. A mieszkanie na dworze to noszenie obroży zawsze i wszędzie. Słońce, deszcz, błoto, mrozy i susze. Taka Sonia, czyli kulanie się w każdych warunkach. Ciapek i jego walka z drapaniem, oraz Gandi, który nie patrzy gdzie biegnie. Przerabiałam już obroże popękane, podziurawione, wyszarpane, powyginane, z luzami, wypłowiałe, miękkie i twarde. I teraz trafiłam w idealne. Po 5,5 miesiącu nic się z nimi nie działo.
I tak one wyglądają po 5 miesiącach użytkowania:
A tak po wypraniu i wyschnięciu:
Ciężko uwierzyć? oba zdjęcia są zrobione na tle choinki, w ten sam dzień. Nie ma tu żadnych przeróbek, sama prawda. Choć na psach nie wyglądały na aż takie brudne...
Ja jestem nimi zachwycona. Obroże wyglądają jak nówki po takim czasie użytkowania i mi nic więcej nie potrzeba. Czarne podszycie było strzałem w dziesiątkę, bo nie widać na nim brudu. Do tego najważniejszy dla mnie haft wygląda nadal pięknie i bezbłędnie.
Miałam obawy, czy wytrzyma i wytrzymał. Trochę zmechaciła się przy Ciapku metka z logiem firmy, ale spowodowane było przebytą swędziawką i wiecznym drapaniem. Zacisk również jest w stanie nienaruszonym i nadal jest koloru czarnego.
Polecam wszystkim firmę Kudłaty Art ze względu na dbałość o klienta, jakoś produktów i wykonanie. Przeglądając ich gotowe obroże, zachwyca mnie pomysłowość i efekt finalny. Są po prostu przepiękne, a cena jest dość przyjemna. Mam nadzieję, że nasze obroże przeżyją jeszcze wiele, a jak już umrą to na pewno będę celować w podobne, tej firmy.