poniedziałek, 31 lipca 2017

Nie polecam psiarzy!

Zbierało się, zbierało, aż nie wytrzymuję. I muszę napisać, że ktoś kto posiada psa, niekoniecznie posiada jakąkolwiek wiedzę. I mimo głośno okazywanej miłości do swojego Fafika czy innej Pusi, tak naprawdę nic o psach nie wiedzą, tudzież mają wiedzę sprzed kilku wieków. 


Nie, pies nie jest małym człowieczkiem w futerku. Nie, nie jest dzieckiem i nie powinien tak być traktowany. Pies nie jest także żywą maskotką. Ani opiekunką, ani śmietnikiem, ani ozdobą w pokoju czy podwórka. Pies to żywa istotna, która odczuwa ból i emocje. Zwierzę, które ma swoje potrzeby. Prościej się nie da powiedzieć niż jak: żre, sra, śpi, a do tego potrzebuje ruchu i jakiegokolwiek szkolenia. Tylko 5 czynności potrzebuje do szczęśliwego życia. A ludzie potrafią tak namieszać i wydziwiać, że psy nawet nie mają zapewnionego podstawowego bytu.

Co mnie wkurza?
Sławetny zestaw, czyli smycz automatyczna, zwaną flexi i kolczatka. Myślałam, że to jest szczyt, ale nie, moi drodzy. Jest jeszcze gorzej, bo tego zestawu używają jak z psem na rowerze jadą. Kolce i rower to już standardzik. Ciągnięcie starego psa na kolczatce, żeby szedł szybciej również zwaliło mnie z nóg. Tak samo jak używanie kolcy na psich dzieciach. I co tam, trzeba pochwalić się zdjęciem jak trzy miesięczne dziecię śpi na boku, w domu i ma założone kolce. Albo psy, którym te kolczatki wiszą jak korale. Jest jeszcze kolejna opcja, czyli kolce powywijane na zewnątrz, żeby Fafisia nie bolało. Widziałam też założone kolce i obrożę i to razem pozapinane, poskręcane jakoś na jednym karabinku jak dla kunia. Kolczatka źle założona i źle używana. W jakim celu? a bo się nauczyć musi, bo ciągnie, bo tysiąć pińcet wymówek, które są stekiem bzdur.

Coś co doprowadza mnie do szału to nie sprzątanie po swoim psie. To już jest normalka. Idzie człowiek chodnikiem i musi uważać, aby w coś nie wdepnąć. I jako jedna z niewielu chodzę z woreczkami, a potem z całym urobkiem wracam do domu. Mój pies, moja morda i moja kupa. Skoro ja potrafię sprzątnąć to co innym szkodzi? Kiedyś widziałam starszego pana, który chodził o kulach i sprzątał po swoim psie, czyli się da. A potem płacz i lament, bo psy są wszędzie źle widziane. Kiedyś mi się oberwało jak Sonia robiła siku, wiadomo jak to suczka, musi przykucnąć. I pewna Pani huknęła na mnie,że mam TO posprzątać. Naprawdę psiarze nie są pępkiem świata i nie każdy zachwyca się gównem psa, zawłaszcza obcego. Chcesz, aby milej na Ciebie patrzyli? małymi kroczkami pokazuj, że pies to nie jest zło konieczne.
Mieszkam na obrzeżach miasta i nawet przed domem, na chodniku miałam do sprzątnięcia kupy. Ładne kwiatki przed płotem? Taki był zamysł, a w efekcie były podeptane i wiecznie podlewane przez samce. Naprawdę tak ciężko ogarnąć psa, aby szedł po chodniku, a nie jak mu się podoba? Aby podprowadzić psa na zielony skrawek, aby tam załatwił swoje potrzebny, zamiast komuś pod nosem?

Łoś na łosiach
Branie psa, szczeniaka obecnie przyprawia mnie o gęsią skórkę. Jestem w różnych lokalnych grupach i to co tam się dzieje to Łooo Panie! Jak szczeniaki są pomieszane z jakimś rasowcem to ludzie prześcigają się, piszą bardzo emocjonalne posty, jako to dzieci czekają na tego papisia. Szybko rezerwują, żeby ktoś takiej okazji sprzed nosa komuś nie sprzątnął. Oczywiście muszą być do rozdania, za darmo. Wszak nikt nie wyda złamanego grosza na psa. Nie wspomnę, skąd tyle szczeniaków od mixów po totalne kundelki się bierze. Po co pilnować, sterylizować. Przecież znajdą się głupcy, co te szczeniaki wezmą. A na końcu płaczliwe posty, że trafią do schroniska. Albo podrzucają komuś obcemu, przecież odpowiedzialność najlepiej zwalić na kogoś innego. 
Psy rodowodowe z stowarzyszeń też rozchodzą się jak świeże bułeczki. NIKT, nikt nie pyta o rodziców, o zachowanie, badania, wyszkolenia. Ba, biorą psa z rodowodem i myślą, że są Panami świata.Im taniej tym lepiej, a już najlepsiej byłoby, gdyby były za darmo. A na końcu to jestem ta głupia, co tyle hajsów na psa wydała. I jeszcze się targują, bo przecież drooogo.

Wkurzają mnie metody wychowawcze. Bicie psa za nieposłuszeństwo. A tu przeciągnie mu ze smyczy, tu za kolce go pociora. Stawianie wysoko poprzeczki. Pies nie przyniósł rzuconego kamienia, bęcki. Pies ciągnie na smyczy? bęcki. Pies nie przyszedł na zawołanie? bęcki. Nie szkolą, nie uczą, nie nagradzają psów, ale do karania są pierwsi.Najpierw nie pokażą czego oczekują od psa, zamiast dać psu wsparcie,kiedy się pogubi, zamiast być razem z psem w trudnej sytuacji to pies dostaje bęcki.  Praktycznie za wszystko. Pies zgarnął łomot od innego psa? zamiast pomóc psu, który jest przerażony to co dostaje? zgadnijcie, tak, bęcki! Z drugiej strony są ludzie, którzy z psami NIC nie robią. Żadnych spacerów, czy prób współpracy. Szczęście, że niektórzy biorą te psy na ten rower, ale też porywają się na żywioł. Psy oszczekujące wszystko, gonienie, rzucanie się. Żarty się kończą, jak mam przejść nieopodal takiego psa. Zwłaszcza jak widzę, że właściciel ostro walczy, aby nie glebnąć i nie być przecioranym np. po ruchliwej ulicy. I teraz naprawdę, sama nie wiem co jest gorsze.

Karmienie psów. Z jednej strony psy dostają albo totalne resztki z obiadów i mają za to dziękować, a drugie znowu dostają super suchą karmę za miliony monet z wprost nieproporcjonalnym składem do ceny. Hiciorem jest podawanie psu paszy przeznaczonej dla świń, takiego totalnego śrutu. Psy pijące kawkę razem z właścicielem, pyszne szyneczki czy wytworne kiełbaski. Po drugiej stronie te co dostają nagotowanej kaszy czy makaronu razem z gotowanymi kośćmi z kurczaka. Czasem nawet bez mięsa, bo po co. Najlepiej surowego gnata psu rzucić i niech żre, naje się tym, tiaaa. Ale wszystkie psy są piękne! Dlaczego? bo spasione. Grube, leniwe i jak jeden mąż szybko męczące się.Choć bardziej mówi się o nich, że dorodne, pokaźne.

I najgorszy kaliber, czyli oszczędzanie na psie. Do weta nie pójdzie, bo za drogo. Wszak pies sam się zdiagnozuje, wyleczy a hajs jest zaoszczędzony. Tudzież leczenie psa ludzkimi ZAKAZANYMI dla psa lekami, a skutki są opłakane i czasem tragiczne. Po co tracić pieniądze na porządne i odpowiednie akcesoria skoro można kupić jak najtańsze. Zbyt małe, ciasne, niewygodne. Kaganiec typu tuba na spacery do parku. Psy nie mają porządnych i ocieplanych bud.
Jednocześnie pojawiają się łowcy biznesu, którzy na psach chcą robić hajs. Ma psa, najczęściej w typie rasy i koniecznie musi rozmnażać. Przecież pies musi na siebie zarobić. Przecież, dlaczego człowiek nie może sobie dorobić, takie ciężkie czasy. Ludzie, zanim zaczniecie powoływać nowe psy do życia, najpierw douczcie się, bo ten temat jest tak obszerny, że spokojnie cały post można o tym napisać.

Ludzi nie interesuje, co pies czuje i jak mu pomóc.Pies ma być grzeczny, nie sprawiający problemów wychowawczych i najlepiej, aby nic od człowieka nie chciał. Zero zainteresowania, domagania się zajęcia, spędzania wspólnego czasu i bliskości człowieka. Dla wielu pies to tylko kolejny gadżet. Wszyscy mają psa, teraz są modne i na czasie to dlaczego ktoś tam nie może mieć?

Pies jest psem, mięsożercą, stworzonym do współpracy z człowiekiem. Zwłaszcza Owczarek Niemiecki. I tak mnie boli, jak widzę te biedne psy, które na spacery nie wychodzą, człowiek z nimi nie pracuje. Jak bardzo one niszczeją.

Pytanie, czy to są psiarze? Nie, to są totalni ignoranci. Niestety ich jest o wiele więcej niż tych ogarniętych, świadomych psiarzy.
Jestem całym sercem psiarzem. Zwłaszcza zakochanym w Owczarkach Niemieckich. I jednocześnie jak bardzo w tym społeczeństwie jestem niezrozumiana...
Gandi z nowymi koleżankami
Pies powinien być dobrem luksusowym. Aby móc wziąć psa powinny być jakieś szkolenia czy podstawowy elementarz, koniecznie z egzaminem sprawdzającym wiedzę. Niestety to jest idylla.
Obecnie wiedza jest na wyciągnięcie ręki, ale trzeba mieć chęci, aby po nią sięgnąć.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ten post przeczytają osoby ogarnięte w temacie. A Ci co go powinni przeczytać, niestety tego nie zrobią, wszak wszystko wiedzą najlepiej.

sobota, 8 lipca 2017

Fotoksiążka od Saal Digital Polska

Wiele osób, zwłaszcza wśród psiarzy, mówi o zainteresowaniu fotografią. Kiedyś ta moda dopadła i mnie.Wtedy to były czasy, kiedy robienie zdjęć zwykłą cyfrówką nie satysfakcjonowało mnie. Zdjęcia były kiepskie i za bardzo z tego aparatu nie szło wyciągnąć lepszych ujęć. I tak poszłam do pracy i za pierwsze zarobione pieniądze kupiłam, potocznie zwaną, lustrzankę. Ot, nic specjalnego, ale zdjęcia wreszcie wyglądały ładnie. Psy zaczęły się dobrze prezentować na zdjęciach,a nie jako wyblakłe, często rozmazane COŚ, bez składu i ładu.
Zdjęcie po lewej stronie jest z zwykłego aparatu cyfrowego, po prawej z "lustra".
Oba psiaki za TM :(
Mając nowy aparat, trochę liznęłam wiedzy z książek i artykułów o fotografowaniu. Zależało mi, aby te zdjęcia zachwycały, ale nigdy nie miałam aspiracji, aby w tym kierunku iść. Sama obróbka często jest dla mnie czarną magią, którą nie sposób pojąć. Jednak dla mnie najważniejsze było uchwycenie pięknych chwil z moimi psami. Jako piękna pamiątka i setka wspomnień.

Zawsze mówiłam, że zdjęcia w plikach na komputerze są fajne i szybko można je przeglądnąć. Za to wydrukowane na papierze mają w sobie o wiele większą moc. Pozwalają na chwile się zatrzymać, pomyśleć, wrócić wspomnieniami do momentów w jakich zostały zrobione. Ale ja nigdy moich zdjęć nie wywołałam. Znalezienie albumu i aby to wszystko było ładnie ubrane w całość było zwalane na dalszy plan. Zawsze coś mi nie pasowało,a to okładka, a to przemieszczanie się zdjęć, naderwane koszulki. Nie, szukałam czegoś innego i tak wpadł mi w oczy pomysł z fotoksiążką. Ale znowu to jest drogi, jednorazowy wydatek. I o wiele większy problem. Czy moje zdjęcia się nadadzą? w końcu nie mam profesjonalnych zdjęć, psy nie pozują jak w reklamach, nie mam poprzerabianych, gdzie jedno jest bardziej wyostrzone, coś usunięte, coś dodane. I oczywiście zwątpiłam, czy ta fotoksiążka wyjdzie ładnie. Co więcej,widząc własne zdjęcia, bałam się wydania takiej kwoty i opcji, że to będzie kompletna klapa.
jedno z ważniejszych dla mnie zdjęć

A ostatnio na FB wyskoczyła mi reklama, że Saal Digital Polska szuka testerów do fotoksiążki. Mówię sobie, że spróbuję, a co! Choć od razu zaznaczyłam, że fotografem to ja nie jestem. I jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że dostałam kod na 125zł. I zaczęło się wybieranie, przebieranie zdjęć. Próbowałam przerabiać po swojemu, ale ostatecznie poszły zdjęcia gołe, prosto z aparatu. Tak, wiem. To było ryzykowne.


Ale zacznijmy od początku. Najpierw wchodzimy na stronę http://www.saal-digital.pl/ i pobieramy program na komputer. Później go instalujemy, włączamy i wybieramy co chcemy czy fotoksiążkę czy inny produkt. W moim przypadku była to fotoksiążka i z boku miałam do wyboru dostępne funkcje wraz z ceną. Możliwości było bardzo dużo, począwszy od formatu i ilości stron, poprzez czy zdjęcia mają być matowe czy błyszczące, watowanie okładki, aż po to czy ma być widoczny kod kreskowy czy nie. Nawet opakowanie można było sobie kupić. Wszystko, dosłownie wszystko zależy od nas co się wybierzemy.

U mnie to był format 15x21 cm, czyli taki zeszyt w twardej okładce i zaszalałam i aż 38 stron sobie wybrałam. Na okładce zdjęcia błyszczące, a w środku matowe. Podsumowując dopłaciłam 25zł, bo trzeba doliczyć 20zł na przesyłkę i mam fotoksiążkę marzeń.

Założyłam sobie osobny folder, gdzie pododawałam ważne dla mnie zdjęcia i potem zaczęłam kombinować, jak powiększyć, zmniejszyć, obrócić, czy z przodu czy z tyłu. Opcji naprawdę było bardzo dużo, a ograniczała nas jedynie wyobraźnia.


Jedyne na co trzeba zwracać uwagę to na linie, aby tak dodać zdjęcia, aby nie było białych pasków u góry czy na dole. No chyba, że tak chcemy, można wybrać sobie kolor wypełnienia. Ja sobie zapisałam projekt, a także zrobiłam wersję w pdf, gdzie przeglądnęłam sobie,czy nie ma niedociągnięć, zdjęć krzywego dopasowanych itp. Jednak wysłałam projekt w pliku, w jakim zapisałam w programie, a nie w pdf.

ogranicza nas tylko wyobraźnia

Jak już wszystko powybieramy, klikamy "dodaj do koszyka", gdzie uzupełniamy dane, wybieramy dostawę, płatność i składamy zamówienie. Ja złożyłam w poniedziałek wieczorem, a w czwartek do południa paczka była u mnie. Czyli bardzo szybko. A jak odpakowałam to oniemiałam. Moja fotoksiązka wyszła pięknie, zdjęcia wyraziste, ładne, dopasowane. Kartki sztywne, dopracowane z najwyższą starannością.

Jeśli masz zdjęcia dobre jakościowo, ale bez przeróbek, jedynie dla własnego użytku i boisz się, że fotoksiążka nie wyjdzie to nie martw się. Zobacz jak u mnie to się wszystko zgrało i jaki jest efekt końcowy. Każdy jest indywidualny i ma zdjęcia, które są bliskie jego sercu. Zdjęcia, które wywołują wspomnienia, kiedy to wracają piękne chwile i są szczególne dla niego. Nawet jeżeli wspomnienia są bardzo osobiste, wręcz intymne, zaglądające wgłąb człowieka to warto z nich stworzyć własną fotoksiążkę i ułożyć z nich swoją ciekawą historię.

Bardzo dziękuję firmie Saal Digital za możliwość przetestowania fotoksiązki. Kontakt z firmą był bardzo przyjemny i podczas wymiany e-maili jak i wiadomości na FB. W razie jakichkolwiek problemów służą radą i odpowiadają na wszystkie pytania. Bardzo polecam!
Tył okładki i widoczny kod kreskowy. Nie przeszkadza mi to, a za tą cenę wolałam więcej stron.