piątek, 26 września 2014

Bosch Fruitees



Dzisiaj chcemy przedstawić smaczki owocowe Bosch Fruitees. Kupiłam im o smaku banana, jabłka i rokitnika. Obecnie jest zjedzony już banan i w połowie rokitnik. Można je zakupić TU lub TU
Podczas testów stało się u nas coś zadziwiającego. Puszkę z przysmakami zostawiłam na pieńku, a garść smaków wzięłam ze sobą. Panowie oczywiście gotowi aby coś porobić. Odwracam wzrok, a Soniula zrzuciła , rozsypując je sobie. I bardzo szybko je jadła. Komenda zostaw, warowała przy nich, a ja szybko starałam się pozbierać. A jak jej ślinka ciekła. No i nie miałam sumienia i czasem coś jej się dostało. Gdyby te smaki nie były tak apetyczne Sonia nie zrobiłaby takiego numeru, a panowie tak nie zaglądaliby mi przez ramię, co będziemy robić. Także takie zachowanie przemawia bardzo na plus za tymi właśnie przysmakami.

Panowie też pokazali, że te smaczki im bardzo pasują. Ciap, który woli robić śliczne oczka niż zapracować na żarełko. Wykonywał pięknie sztuczki, jak nie on. Ale Gandzioszka lepszy numer wywinął. Na wieczornym spacerze w saszetce miałam wymieszane smaczki Boscha z karmą. I jak poczuł Fruitees to karmą pluł po chodniku. Zbój mi się teraz wybredny zrobił, co się mało kiedy u niego zdarza.

Skład: jak podaje producent, zboża, mięso i mięsne produkty uboczne (min. 20% świeżego drobiu), roślinne produkty uboczne, owoce (min. 4% suszonych bananów), minerały.
Puszeczka ma 200g.
 
Kawałki są malutkie, bardzo fajnie podzielne, nie brudzące rąk, pudełeczko jest zamykane, dzięki temu nie trzeba wszystkich smaków na raz wykorzystać, a pozostawione nie wywietrzeją. Pudełeczko ładnie się prezentuje, jest wygodne i stoi na półce, nie chwieje się i nie przewraca.

Ogóle podsumowanie, to jak najbardziej polecamy. Główni zainteresowani „mówią”, że chcą więcej. Starają się jak mogą, aby dostać choć jeszcze jeden kęs. Kombinują, jeszcze im się zdarza sprawdzić to miejsce, gdzie wysypały. A nuż te 3 nosy coś ominęły i coś się znajdzie. Dzięki tym smaczkom motywacja psów jest na bardzo fajnym poziomie. Smaczki te trzymam i w kieszeniach i w nerce. 
A mi nie zostało nic innego, jak zamawianie ich w większej ilości, bo znikają u nas baaardzo szybko.








Zbóje szukają okruszków.














Paaaaaańcia, daj więcej...

poniedziałek, 22 września 2014

Jolly Bounce-n-Paly


Po doświadczeniu z Kong Bounzer, teraz zakup najpierw skonsultowałam z innymi osobami, bo chciałam jednak piłkę dla Ciapka. A opinie były bardzo pozytywne co do tego produktu, toteż zakupiłam piłkę Jolly Bounce-n-Paly. Otwieram kartonik i pierwsze wrażenie to szok, jak ładnie pachnie jagodami. A kolor też mi się podoba. Nasza recenzja pokazuje piłkę w domu, na podwórku przy niskiej trawie i na ogrodzie, totalnym buszu.Czyli testy w ciężkich warunkach, tylko dla twardzieli.

Piłkę można kupić TUTAJ

Ciapuś bardzo lubi tą zabawkę. Owczary jej nie dostały, bo jest dość mała i pewnie miałaby więcej zarysowań. One kiedyś dostaną jakąś inną oprócz jaja. Wracając do tematu, mamy rozmiar 15cm i Ciap i bierze ją w pysk i ją turla. Daje radę, ale komicznie z tym wygląda. Taki mały piesek, a w pysku ma taaaką dużą piłkę.

Jolly Bounce-n-Paly jest miękka ale nie na tyle, aby pies ją zgniótł bez problemu, przynajmniej Ciap. Piłka fajnie się odbija, jest lekka i pupil przy turlaniu nie poobija się. Pies przy zabawie aż piszczy i szczeka przy pospieszaniu mnie. Bo Ciap ma taką zabawę, że turla piłkę za mną, tak jakby zaganiał. Dlatego jak ja stoję to on szczeka, co dobrze widać na załączonym filmiku. Piłka faktycznie się kula, a nie jest przez psa pchana. Podczas zabawy z psem, można ją kopnąć i wtedy leci daleko i noga nie boli. Pies fajnie też przy tym wyrabia mięśnie, w końcu ciągle biega z tą piłką. I na końcu nawet odpoczywa i kula się, mając ją ciągle blisko siebie. Łatwo się ją myje, wyciera. Pływa w wodzie, więc zabawę można urozmaicić wrzucając np. do basenu. Nawet gdy pies ją ściśnie zębami piłka nie robi się tzw. flakiem, jak normalne.Po prostu wraca do swojego wyglądu.

Jak oceniamy piłkę? Bardzo dobrze, pies się wybiega i jest szczęśliwy, sugerując się wywalonym jęzorem i machaniem ogona. Wadą ma niestety guma z jakiej jest zrobiona piłka. Widać na niej wbijane kły, czy pazury. Ale nie wpływa to na jakość zabawy czy jakiegoś dyskomfortu z strony psa. Z drugiej strony zadarcia są miękkie i w żaden sposób nie rani psa. Wiadomo jak z materiał jest łagodny do pyska to ulegnie jakimś zadrapaniom, dlatego ta wada jest taaaka bardzo malutka.  I jedna mała rada, nie dawajcie psu w domu, bo grozi to totalną demolką. Ciapek mi ukradł i widać jak szalał, potem wywaliła nas moja mama na dwór.



Kradziej sam się nią zajął...bo jak to tak, sama tak ma leżeć...










I harce na ogrodzie...













I taaaka pełnia szczęścia...




I tak nosi ową piłkę...





 Choć najlepsze i tak jest kulanie.


No i obiecany filmik