czwartek, 8 czerwca 2017

Planet Dog hit czy kit?

Markę Planet Dog zna chyba każdy maniak psich akcesoriów. Zabawki te są pachnące miętą, ładnie wyglądają i kosztują krocie. Są zrobione z miękkiej gumy, elastycznie się uginają w psim pysku, a rozmiarowo też raczej każdemu przypasuje. Można więc rzec, że zabawki idealne. A jak u nas się one sprawdzają?
My mamy aż, albo tylko 4 zabawki z planet doga. Niby mało, ale pacząc na cenę to i tak sporo pieniędzy na nie wydałam.


Pierwsza pojawiła się u nas planetka papikowa, rozmiar M, którą dostaliśmy do testowania. Byłam nią oczarowana, bo bardzo mi się podobała, a psy zwariowały na jej punkcie. Myślę sobie, że to piłka idealna, bo taką była przez długi czas. Obecnie jest poobgryzania, nie pachnie, ale pies nadal uwielbia ją memłać i nosić i aportować. Nie jest popękana i nie ma innych ubytków jak tylko te brakujące kontynenty, nie ma również zniszczeń widocznych przez psie zęby. Również piętno czasu nie odcisnęło się na niej, bo kolory też nie wyblakły. Dodatkowo bardzo fajnie leci po dalekim rzucie w moim wykonaniu. Nie lubię jej dorabiać sznurka, więc jest zwykłą piłką do aportu, którą pies mało chętnie wymienia na inną. W rankingu najlepsiejszych piłek jest w czołówce. 

Drugą planetkę kupiłam, gdy się okazało, że wygrałam rabat na zakupy w Toys4Dogs. Postawiłam na seniorkową. Poczytałam opinie, że psy kochają i jest bardzo fajna, to się na nią skusiłam. W końcu, jak robi taki szał, to jak mogłabym jej nie mieć. A co więcej, poszłam za tłumem i kupiłam rozmiar L. I faktycznie, jest duża, a nawet bardzo. Piłka ta jest bardzo miękka, jakby galaretkowata, ale nie jest lekka przez wielkość, dodatkowo nie leci już tak daleko. Czasami wypada psu z pyska jak za lekko chwyci czy jest ośliniona. Niestety kontynenty też się odklejają, a białe elementy nie zawsze są białe. Ale pies ma na takie detale wyrąbane i dla niego liczy się to, jak piłka leży w pysku. Mimo wielkości jest to najbardziej pożądana piłka z wszystkich. I tu wygrywa memłanie i dziamdzianie, a pieseł bardzo ociąga się, aby mi ją przynieść. Niestety Gandi tak się podkręca, że przynosi mi ją całą oślinioną, tak dobrze się ją gryzie. I mimo to, nie widać na niej żadnych rys czy tym bardziej pęknięć czy c. 




I trzecim zakupem były warzywka, które Poczwarusie dostały na urodzinki. Poszłam w nie w ciemno, skoro obie piłki bardzo dobrze sprawdziły się do memłania, to zaszalałam. Bakłażan i marchew pojawiały się u coraz większej ilości maniaków, więc byłam pewna, że i u nas się sprawdzą. Niestety, moim psom nie przypasowały. Owszem na początku był szał i fajerwerki, ale ta fascynacja szybko uleciała, a zabawki zamiast być używane, leżały w kącie.



Do aportowania się nie nadają, sznurka też nijak nie idzie przewlec. Także nie podniosę w ten sposób ich atrakcyjności. Ale można wsypać przysmaki/suchą karmę czy co tam do popularnego konga wrzucamy i pies musi się trochę pomęczyć, aby dostać się do dobroci. Pod tym względem wygrywają z kongiem, bo są elastyczniejsze i milsze w pysku. Jednak puste leżą i się kurzą. A materiał mają podatny na przylegający kurz, choć wystarczy wodą opłukać i są czyste. Cóż, ostatecznie ich nie sprzedam,bo jestem maniakiem i serce pękłoby mi, także od czasu do czasu będę kombinować, aby łaskawe państwo rzuciło przychylnym okiem na te zabawki. Ale kolorki i wygląd mają bardzo fajny. I rozmiar z tej serii Panet Dog to właśnie przypasowały marchew i bakłażan. Może wygodniejsze byłyby karczoch czy truskawka? nie wiem, ale przejechałam się na tych dwóch i więcej raczej nie kupię, mimo bardzo ładnego wyglądu. No i nie ma co, chociaż na zdjęciach się ładnie prezentują, a to zawsze jakiś plus. Mimo okazjonalnego dziamdziania, nie są zniszczone, więc to też jest zaletą, bo mieliśmy też takie zabawki, gdzie pies ledwo wziął do mordy i się rozleciała.

Ostatecznie planetka dla szczeniaków i seniorów to był strzał w dziesiątkę. Jedne z najlepszych nabytków. Co więcej, z biegiem czasu nie traciły na atrakcyjności. Natomiast przy warzywkach się grubo pomyliłam. Będąc pewnym jakie moje psy mają preferencje i praktycznie każda zabawka jest brana do pyska, posłuchałam opinii innych. I tu moje psy pokazały mi, że bez względu na wszystko, nie wszystkie zabawki im pasują. A te warzywka może spodobają się kolejnym moim czworonożnym pociechom...w końcu u wielu psów się sprawdzają. Zobaczymy. Nauczka na przyszłość? pewnie nie, bo ja uwielbiam kupować psie zabawki.
I znajdę idealne do memłania w domu, na wyciszenie. Taki mam teraz cel.

10 komentarzy:

  1. My już dawno żadnych zabawek nowych nie kupiliśmy psom. Psują po prostu za szybko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba kupić takie, których nie popsują zbyt szybko :P Obecnie mamy nadal piłki kupione parę lat temu :)

      Usuń
    2. Jeszcze nie spotkaliśmy takiej piłki, która by Legion zainteresowała i nie została zniszczona. Owszem, mamy jakieś stare zabawki, ale tylko dlatego uniknęły zagłady, bo się nie spodobały po prostu :)

      Usuń
    3. Próbowaliście chuckit ultra ball? one nie są bardzo drogie, a u nas to jest totalna czołówka najulubieńszych piłek i tylko trochę się rozkleiła, ale nadal jest najmojsza. Z jakiś rok czekam, aż do końca się rozpadnie i kupię nową, ale twardo dalej się trzyma. Planetki też są fajne, ale sporo droższe. Chuckit jeszcze fajna jest max glow lub fetch ball.

      Usuń
  2. Mamy planetke standardową i to jest miłość :D Zapachu ni ma, może jakieś ślady użytkowania są, ale nie wpływające na jakość memlania czy użytecznosc tej piłki. Leżała w śniegu, blocie, deszczu czy słońcu, kolor niezmiennie ten sam :D Ja przepadłam, teraz czaje się na bakłażana, kusi mnie wizja dłuższego męczenia suczego mozgowia podczas wyciągnia smakow, bo konga ma juz ogarniętego w jednej lapie,10-15 minut wylizywania jogurtu z ciastkami i po zawodach. Do tego wszyscy je sobie chwalą, a u mnie wszytko co na żarcie będzie kochane, to już w ogóle. I jak tu mieć trochę grosza przy doopie, no jak? :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Standardowa chodziła mi po głowie, ale chyba mamy już za dużo piłek i odpuściłam :D
      Bakłażan na żarełko jest fajny, fakt. Jednak do samodzielnego memłania to nie jest u nas atrakcyjny.
      Hahaha no nie da się zaoszczędzić. Tyle zabawek i innych rzeczy kusi, że człowiek musi to mieć :D

      Usuń
  3. Przez dłuugi okres czasu był szał ciał na te planetki. Dla mnie osobiście to piłka jak piłka, dla Fado pewnie też bo dla niego wszystkie piłki są bez różnicy. Byle by się dało nimi bawić, memlać itp. Może kiedyś jak nie będę miała co z pieniędzmi zrobić wypróbujemy czy faktycznie są takie 'magiczne'. :D
    Pozdrawiamy i zapraszamy: Biscuit Life

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, był szał. Niestety cena jest bardzo wysoka, a są piłki o podobnej a nawet większej atrakcyjności i sporo tańsze. Psiarz i nadmiar pieniędzy, niestety to się wyklucza :D

      Usuń
  4. Hmm, chyba skuszę się na planetki :P
    Nando kocha wszystko, co przypomina piłkę i co można kąsać :P
    Chyba nie zaszkodzi poczynić zakupy dla psa, nawet jeśli nie jest niszczycielem i ma piłki od szczenięcych lat :)

    Wybacz długą nieobecność, nadrabiam zaległości i będę regularnie wpadać :))
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na krótką notkę :)

    nandoon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo jesteście! super.

      A ja myślałam, że Nando to tak jak Gazik, niszczyciel wszelkich piłek i innych zabawek :D

      Usuń