czwartek, 23 kwietnia 2015

Smutek

zacznę tego posta od dziwnej, dla mnie sytuacji.

Jeszcze tak nie dawno mówiono, że psy nie mają uczuć.A przecież znając swojego psa wiemy, co w dawnej sytuacji odczuwa. Pies nam wszystko mówi, tylko trzeba na niego patrzeć i to widzieć. Choćby spojrzeć na to, co działo się z Sonią, jak utopiła się jej zabawka.

Otóż psiaki dostały po zabawce do memłania.Ciap standardowo hoko funny, Gandi miał swoją zapomnianą piłkę tenisową z konga, a Soniula pomarańczowy, gumowy koziołek.

Sonia memłała i chodziła z swoją zabawką. Po czym przyniosła mi i patrzyła na oczko, "mówiąc" abym tam wrzuciła. No to wrzuciłam, a zabawka była cała to pływała. Po kilku razach Sonia poszła pod drzewko dalej memłać. W tym czasie ona się rozprawiła dość skutecznie z nią i zostały dwie części. I przyniosła mi tą jedną część i... i poszła na dno. Od razu, nie walczyła. Na pysku Sonii było widać całą gamę emocji na początku nadzieja i poszukiwanie, nurkowanie i zamaczanie głowy!, szukanie. Chwytanie źdźbła, poszukiwanie w wodzie, odsuwanie sobie łapą wody. I uczucie zawodu, żalu. Miała tak smutną minę, gdyby mogła to pewnie rozpłakałaby się. Na serio mną to wstrząsnęło, wzruszyłam się...
Stała ta moja sierotka nad brzegiem wody i patrzyła, wzrokiem szukała i w końcu zrezygnowana odeszła. Później jeszcze kilka razy przyszła sprawdzić, czy jej tam gdzieś nie ma.
Po czasie widzę jaki to pies jest mądry, pamiętliwy, z uczuciami, jak kombinuje po swojemu.


Tak wygląda piłka tenisowa z konga w wydaniu zabawy z Gazikiem.



A tak, żeby nie było tak całkiem smutno, w końcu zabawka była popsuta i jest na dnie oczka.

Czy kogoś jeszcze pies pluje jedzeniem, jak dostanie coś innego? Najlepiej wychodzi plucie ugotowanym, całym jajkiem :lol: po półgodzinnym mieleniu pół jajka, wylatuje ono nienaruszone :D albo podawać 5 klusek śląskich, takich malutkich, suce pojedynczo a na końcu podać pół jajka ugotowanego, minę miała jakbym ją otruć chciała... to co, że wczoraj na kolację dostała całe jajo z ręki i sobie pięknie odgryzała kawałeczkami i połykała...


Przy czym, niech mnie ktoś pocieszy, że nie tylko ja mam świrnięte psy...
np.Soniuli nasmarowałam ranę i założyłam bandaż. Była na spacerze i omijała każdą kałużę, co było dużym wysiłkiem u niej. Później biegała za piłeczką... po czym wpakowała się do oczka, no i tyle zostało z opatrunku...
Albo miała piszczącą zabawkę, które kocha i wielbi... i zamieniła na gumową piłkę StarMark, która nie piszczy i wg mnie nie jest jakaś nadzwyczajna...
Po skończonej zabawie idzie z zabawką i leży pod drzwiami, potem ją wołam do kojca. Raz zabrałam piłkę i położyła się pod drzwiami, a tam leżał bandaż. Na hasło, że sprawdzamy uliczkę, czyli wszyscy biegną w około domu, suka chciała wziąć bandaż, bo jej się pierdziulnęło.

Ciap stał na brzegu wody i szczekał na piłkę, że mu odpłynęła. Gandzia zamiast wejść do wody, wolał ją wypić, tiaaa i tak nie dał rady... no i przez to jedna zabawka została w oczku...

Tudzież wzięłam smycze w ręce, Ciapowi ubrałam szelki i poszłam po Gandzię. No i Ciap zaczął szczekać to Gandzia wlazł do budy i wyjść nie chciał (Pańcia jak wyjdę to Ciap zachowuje się jak dupek, a ja tego tak nie zostawię)... Sonia w takim momencie ma Ciapulca w d*** i albo go omija, albo taranuje, przecież się pchiełką nie będzie przejmować. Gandzia to całkiem inny wymiar.

ehh no to wylałam swoje żale... idę szukać normalnych psów

Ogólnie to zrobiło się u nas mega ciepło i do tego jest wiosna. Jak idę z Panami na spacer to Ciap skacze sobie od krzaczka do krzaczka, bo zapaszki. A Gandzi jest ciepło i idzie koło nogi, paczy w oczka. W końcu nie chce mu się po kniejach łazić, lepiej trzymać się bliżej Pańci. Soniula to w ogóle ściemniara, bo idzie na automatycznej i ścina zakręty i potem stoi i paczy z wyrzutem, gdzie ja się szlajam... no kto się szlaja ten się szlaja. 

W jeden weekend było ciepło i psiaki na swój sposób wodowały...








Pańcia, jest dooobrze!

4 komentarze:

  1. A jaznów zacznę od wytłumaczenia, dlaczego mnie tu znów nie było... otóż nie była to już moja wina, żadnej niechęci nei było itd, ale to już kwestia laptopa, który tydizeń po tym jak znów napisałam na blogu zepsuł się...
    a braki na Twoim blogu mam spore. Czas nadrabiać :)

    Otóż moja piłka tenisowa wygląda podobnie, ale jeszcze się aż tak nie rozpadła. Co do plucia jedzeniem nigdy sie u nas coś takiego nei przydażyło, a Sara po podaniu jajka wcina go jednym kęsem.

    PS Zapraszam na naszego bloga jak już dzisiaj pojawi się post :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Urwisy kochane :).
    Ja się cieszę, że w końcu jest cieplej i pies może często pływać :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja muszę wyrzucać zjedzone zawaki dopiero wtedy kiedy pies śpi, i odrazu do śmietnika, inaczej uzna mnie za zdrajcę. Zdjęcie nr 1 jest genialne, jak tonacy Tytanic :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, wyobrażam sobie minę Soni, serce się kraje. U nas Milka też jest bardzo ee "pamiętliwa" jeśli chodzi o zabawki i wystarczy raz rzucić jej kijek, żeby nie chciała się z nim rozstawać przez resztę spaceru. Wodowanie - mega! :) Mam nadzieję, że teraz będzie już ciepło, a nie takie deszcze za oknem jak dziś.

    OdpowiedzUsuń