piątek, 19 września 2014

Idzie sroga zima...

... bo moje psy dopadł jakiś głodomór. Normalnie było nie do pomyślenia, aby one jadły same z siebie owoce. Jeśli już to tylko Owczary i to zblenderowane na papkę z różnymi smakowitymi dodatkami. Zawsze jak na forach czytałam, że czyjeś psy zjadają owoce prosto z drzewa, albo ślinią się na widok warzyw, nie mogłam w to uwierzyć. No przecież to jest nie możliwe, z drugiej strony moje psy nie są (chyba) tak rozpieszczone żeby czegoś nie zjeść. Uczyłam je jeść różne rzeczy, ale nie wykazywały najmniejszego zainteresowania. Już daaawno im odpuściłam. Trudno. Ale ostatnio przy zrywaniu przez nas jeżyn z krzaczka, Soniula sama sobie zrywała i zjadała. Resztę oblizała. Szok. Gandzia zabrał się za resztki ogórków pozostawionych na ogrodzie. Fakt faktem, że tylko troszeczkę, ale jak na niego to i tak przełom. Tak samo jak porwał kapustę z stołu ogrodowego i biegał z nią po podwórku. Jak skończył się bawić, zaczął jeść. Też nie zjadł nie wiadomo ile, no ale ubyło dość tej kapusty. Ciapek jak to Ciapuś ukraść ogórka czy buraczka to nie problem, ale zjeść to już nie. Tak samo jak biegać z jabłkiem, a chyba każdy pies to przerabiał. Tym bardziej byłam pełna podziwu ich zainteresowaniem śliwkami. Prawdziwy szał ciał. Najbardziej to Soniula, ale faceci też nie pogardzili i posprzątały prawie wszystkie spod drzewa. Ale pestki zostawiały, całe szczęście. Obawiałam się rewolucji, ale też bezpodstawnie. Jedyne co to Soniuli koopa zmieniła kolor na fioletową i to jedyna zmiana.

Jak już się najadały to przypomniało mi się, że mogłam je nagrać. Dlatego na filmiku nie było już takiego szału jak na początku. Najlepsze były te dojrzałe, miękkie i słodkie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz