poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Kryzys wieku średniego?

No taki tytuł... i jak myślicie, którego psa to dotyczy?
a) 8 letniego walecznego Pana kundelosa
b) 6,5 letniej wrednej kobiety
czy c) 3,5 letniego samca z wysokim ego?

Otóż to Sonia teraz wywija, aż witki, cycki i wsio opadają.
No tak jest, że jak zna się psa, wręcz na wylot to człowiek sobie myśli, że NIC mnie nie zaskoczy. Ja wciąż uczę się, aby nigdy nie wymawiać, tego tajemniczego słowa. NIC, teraz oznacza WSZYSTKO!

Sonia to pies, którego mamy od szczeniaka. Od samego początku się bujam z jej humorkami i pomysłami. Nie jest to również tajemnicą, że słucha tylko mego ojca. Mimo, że ja jej daję jeść/bawię/ćwiczę i robię pierdyliard rzeczy z nią. To ona i tak woli mego ojca, który raz na dłuuugi czas ją pogłaska. Tak, człowiek ma ochotę walnąć głową w mur i pewnie zrobiłabym to, gdyby choć trochę to mi pomogło.

Choć (tfu, tfu) coby nie zapeszyć, jest ciut lepiej. Jednak praca nad sobą wcale nie jest taka łatwa. Bo wina leży po mojej stronie.

Ale to nie główny temat dzisiejszego posta.

Sonia od dawna była agresywna do psów i tylko tyle, albo aż tyle. Ja walczyłam z tym, próbuję, kombinuje. I jest postęp, jest duża poprawa, choć nigdy jej nie zaufam. Nie pomaga to również posiadanie podwórka i kojec tak ustawiony, że pies widzi co się dzieje wokół ogrodzenia.
Przerabiałam wiele metod i obecnie to połączenie awersji z smakami. To się najlepiej sprawdza i mimo krzyków jaka to zła i nie dobra jestem. I tak nadal będę to stosować, bo nie pozwolę sobie na jej cyrki i widzimisię.

I jej drugi problem to zwierzyna. Jak już poczuje/zauważy to przepadnij. Jej największy sukces to zwęszenie świni na polach. Nie dzika, tylko świni. Nakręcenie na inne zwierzaczki. Koteł? omnomnom.
No i to wsio.

Teraz dochodzimy do sedna posta...
Wiedząc, jakie Sonia m problemy, wiem czego się po psie spodziewać. Znam psa, przewidywalność, no proste jak budowa cepa. Prosto, bez komplikacji.
OTÓŻ NIE!
Sonii ostatnio odwala, po całości. I jest przez to bardziej nieprzewidywalna niż szczeniak.

Soniula NIGDY nie goniła rowerów/motorów/ciągników itp. Nigdy nie miałam z tym problemów, ZAWSZE je olewała, od szczeniaka. A teraz jak idziemy po okolicznych polach to próbuje wszystko gonić. Teraz już wiem, co planuje, dlatego ćwiczę z nią. Wiem jak i do tego się stosuję. Przy ulicach, gdzie zawsze jest tłoczno to nadal jest aniołem. Jednak moja mina jak na początku próbowała pogonić to wprawiało mnie w osłupienie. Stałam z gębą otwartą i WTF?
Zaczęło się od biegnącego chłopaka, potem lawinowo poszły rowery, ciągniki, motory. No to na stare lata zaczynamy zobojętniać jej ruch na polach.
Podejrzewam, że to się wzięło od naszych spacerów jesienno-zimowych i wczesnowiosennych. Wtedy byliśmy codziennie na spacerze i jak szłam z nią to były pustki. Toteż poczuła się tam jak Pani. A z drugiej strony, ona ma zawsze taryfę ulgową. To Panowie zawsze ledwo zipią, suce odpuszczam. No to sobie napykałam biedy. Nie ma co!


Ale w weekend odwaliła taki numer, że szczękę zbierałam z ziemi. Sonia kiler na psy, zwłaszcza na jedną suczkę, która mieszka w sąsiedztwie Nie ma opcji, aby się polubiły. Kłótnie są u nich na porządku dziennym. a w wspomniany weekend, szła owa suczka i Sonia sama pognała na koniec ogrodu, do bramy. Zawsze było szczekanie na siebie. A teraz Sonia powąchała się z nią, nadstawiała się do obwąchania. Zaczepiały się przez płot jak najlepsze psiapsiółki. I to trwało całkiem długo, bo ok. 10 minut. A jak jej ogon chodził, tak latał, jakby miał zaraz ulecieć. Nawet jak tamta suczka na nią szczekała to u Soni nie było cienia wrogości czy chęci odszczeknięcia czy robienia burdy. I to zadowolenie czy szczęście na pysku mej suki. Nie wiem co jej się stało. Rozstały się w zgodzie.
Niestety na drugi dzień wszystko wróciło do "normy". Podejrzewam, że tu wina leży w Ciapku i Gandzim. Jak całe stado hałasuje to nie można być gorszym. Ale jak spotkała się z nią sama, oko w oko to od razu takie dobre znajome. Warto nadmienić również, że na ogrodzie był mój tato. Przy nim jest grzeczniejsza. No, ale jak sobie wyrobić u niej taki autorytet jak ma mój ojciec?
Co jest kluczem do sukcesu?
Ciągle nie rozkimałam tego. Także wszystkie pomysły chętnie wysłucham i odniosę się do nich.

No to Sonia daje nam popalić... Mam nadzieję, że to przez upały. Spowolniłyśmy trochę, ale widzę że oszczędzanie psów nie wyszło mi na dobre. Natomiast odseparowanie jej od Panów ukazało jej całkiem inną stronę. Muszę to wziąć pod uwagę.


5 komentarzy:

  1. Przynajmniej wesoło jest :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Onki tak mają, są pieskiem jednego pana. No, mam nadzieję, że wyjdziecie z tego, trzymam kciuki :)
    | thindogs.wordpress.com |

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja myślałam, że będziesz narzekać na Gandzię i już miałam go bronić :p.

    Hehehe, to Sonia ostatnio tak jak Gamoń: za nic nie wiesz, co mu odwali i kiedy... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie dobrze - może tak jak nagle to przyszło, to też tak szybko pójdzie? :P
    Nela też nie lubi psów ale większych od siebie - mniejsze, takie jak ona, ewentualnie ociupinkę większe są fajne - ale większe odpadają. :/ + następne podobieństwo - nasi sąsiedzi też mają sukę, której Nela nienawidzi (z wzajemnością). Niestety jeszcze ani razu do siebie nie zamachały ogonem, no ale cóż. :D
    cztery-lapy-jeden-nos.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń