wtorek, 17 stycznia 2017

Światełko do nieba

Cały tydzień sobie planowałam, że w niedzielę dam psom śniadanie, odpoczną sobie, wezmę Gazika na spacer w pola, a potem śmigniemy samochodem na rynek. A potem w niedzielę rano otwieram oczy, przecieram je z pięć razy i co widzę? ŚNIEG. I właśnie w tym momencie moje plany szlag trafił, ot tak, po całości.

Uwielbiam śnieg i harce w nim, ale niestety ma wady. Jest mokry, a pies po spacerze, gdzie jest śnieg też jest mokry. I jak tego gagatka wsadzić do samochodu, zwłaszcza jak pies jeździ na tylnym siedzeniu? No nie pojedziesz.

Dlatego odpuściłam temat zupełnie i tylko poodśnieżałam z poczwarusiami podwórko, potem poszłam na spacer z Gandzią. Zdobyliśmy serduszka i tak można zaliczyć dzień do udanych.
Wspieramy WOŚP!
 Ale przez cały rok odkładałam miedzianki do słoika, czyli wszystkie drobne resztki z zakupów. Aby je wsypać do puszki WOŚP. Także ludzka część rodziny stwierdziła,że pojedziemy na światełko do nieba. I ten pomysł wcale nie był fajny.

Jednak przejdźmy do rzeczy, kolejnym powodem, dla którego nie wzięłam ze sobą Gazika to fakt, że światełko do nieba oznaczają huczne fajerwerki. Ale chodząc po rynku spotkałam kilka psów, jedne były dość spokojne, nawet wesołe, jak najbardziej socjalne i przyzwyczajone do takich warunków, jednak one stały z boku. Ale też były psy przerażone, niepewnie się czujące, zestresowane. I to nie chodzi o sam fakt strzelania, bo tego na szczęście było mało, ale też o tłum ludzi, hałasy, ścisk. Widać było po psach, że nie czują się komfortowo. Nie wspomnę, że jak strzelili to było jeszcze gorzej. Dlatego trzeba znać swojego psa, by wiedzieć czy jak zareaguje i wtedy zdecydować czy go bierzemy czy nie.
Gandi ogólnie nie boi się fajerwerków, ale nowe miejsce, duuużo ludzi i strzelanie to nie jest dobre połączenie, bo Gandzio ma awersję do świszczących fajerwerków i nielubi tłumów. A jeśli chce się coś z psem przepracować to małymi kroczkami, a nie rzucać psa na głęboką wodę.

A tak już poza tematem to kiedyś na WOŚP byłam w Poznaniu, a tam co roku pieniądze do puszek zbierają Goldeny. Jest to świetna inicjatywa, do tego był pokaz posłuszeństwa/sztuczek i miła atmosfera. Wtedy pół Poznania przeszłam tylko po to, aby swoje parę gorszy wrzucić, właśnie w puszki Goldenowe. U nas niestety pieski nie zbierają, a szkoda, wielka szkoda ;) A moje poczwarusie to raczej zbyt wiele nie zebrałyby :D

8 komentarzy:

  1. U nas ostatnio było tak zimno, że Legion w ogóle odmawiała chodzenia na spacery - przebierała łapami i chciała wracać. Niby owczarek długowłosy, a jednak zimna się boi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejszy jest podszerstek :)
      U nas Ciapek marznie zimą, a Owczary mieszkają w kojcach, także odpowiednio o nie dbam i zima jest przyjemna ;)

      Usuń
  2. Rzeczywiście, poziom akceptacji tłumu, huku i miejsc publicznych jest bardzo zindywidualizowany.

    Ja osobiście lubię i odnajduję się w tłumie, nie przeszkadza mi hałas ale nie jestem w stanie zbyt długo wysiedzieć spokojnie w miejscach publicznych. Dlatego na spacery mogę iść i do centrum miasta, ale jak szykuje się dłuższe siedzenie w kawiarni, restauracji czy na jakimś evencie, to lepiej zostawić mnie w domu, bym spokojnie pogryzł sobie kostkę w ciepłym legowisku.

    Zupełnie nie rozumiem tych, którzy widząc jak pies się męczy, ciągną go wszędzie ze sobą, by wyglądać bardziej fancy. Na mieście nie trudno napotkać przerażonego psiaka i nie jest to z pewnością fajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tłumy jakie są np. w weekendy na rynku, a tłumy kiedy jest impreza masowa różnią się. Na pierwsze wezmę psy, a na drugie nie. O wiele większe prawdopodobieństwo, że ktoś wpadnie na psa, nadepnie i różne, inne historie, wolę uniknąć.

      My w takie miejsca nie chodzimy, to i psy nie mają okazji się z nią zaznajomić. Choć na lody chodzimy to i psom coś się dostanie, więc i odpoczynek jest dla nich fajny.

      Otóż to, do wszystkiego trzeba podejść z rozsądkiem ;)

      Usuń
  3. W naszych rejonach w mieście 'obok' też jest Goldenowa grupa która zbiera pieniądze do puszek. Zazwyczaj działają w domu kultury i mają sesje dogoterapeutyczne dla ludzi i dzieci. Nigdy w czymś takim nie uczestniczyłam, ale zawsze oglądam zdjęcia. Marzyłoby mi się chodzenie z puszką wraz z biszkoptowym wymordkiem. No, ale pomarzyć zawsze można :D
    Pozdrawiamy, Biscuit Life!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja daaawno temu chodziłam i zbierałam pieniądze do puszek. Przeżycie niesamowite i mimo przemarznięcia to człowiek jest szczęśliwy, dlatego, jeśli ktoś ma okazję to gorąco zachęcam. Zbieranie z psem to już w ogóle byłoby mega fajne.

      Usuń
  4. Fajnie, że też wspierasz WOŚP :) Nie rozumiem zabierania psów które się boją hałasów, czują się przerażone w tłumie, na takie wydarzenia... Aż smutno się robi gdy się widzi te wystraszone psy. W naszym mieście jedna wolontariuszka właśnie chodziła ze swoim goldenkiem i zbierała do puszki :) Pozdrawiamy!
    smallshaggy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nawet nie chodzi o akcję światełka, bo taka sama sytuacja jest na wszystkich imprezach masowych organizowanych w miastach.
      Pozdrawiamy :)

      Usuń