czwartek, 27 listopada 2014

Buty


Pewne forum padło, więc człowiek ma więcej czasu. Dlatego postanowiłam napisać kolejnego posta. Tak ogólnie, ale wzmianka będzie o moich butach, stąd taki tytuł.

A zaczęło się jak zwykle...Gandzioch przeszedł sam siebie… Zawsze jak bawiłam się z psami to ubierałam czarne adidasy, stare, ale nadające się do użytku. Nowych mi było szkoda, tym bardziej jak wracam uwalona od błota. Teraz zrobiło się zimno i ubrałam adidasy, a zaraz wróciłam się, przebrać je na cieplejsze buty. Gandzik dostał swoją piłkę, bosmankę, żółtą. I biegał z nią po podwórku, a jak wyszłam z domu to piłki już nie miał. Powiedziałam, Gandi piłka. I ten wariat przyleciał i chwycił mojego buta. Ale zaraz puścił i minę miał bardzo zdezorientowaną, po czym poleciał szukać piłki. Oczywiście znalazł bardzo szybko. Nie wiem gdzie jest podobizna piłki do moich butów... Jedyne co to minimalnie kolor, a to znaczy, że pies jednak musi rozróżniać kolory, choć trochę.

 

Z Soniulą byłam u weta, na szczepieniu przeciw wściekliźnie. Najpierw spacer w pola, potem zmienienie smyczy, przebranie się i do weta. I popadłam w samozachwyt. Sonia pewnie maszerowała, z kagańcem, bo mi się go nieść nie chciało. Bez problemu weszła do poczekalni, gdzie był kot. Położyła się i obserwowała, ale na luzie. Dawała się pogłaskać, potem się domagała mizianek. A jak zaczęło jej się nudzić to robiła wycieczki i waliła w wszystko kagańcem, bo się nie mieściła, tu raz w butlę, tu raz w kaloryfer, jeszcze w drzwi i krzesła. Przytuliła się do mnie, to miziałam, a ta cwana bestia ściągnęła kaganiec. Aż nasza kolej do wejścia. Soniula weszła, wąchała wszystko z ciekawością, położyła się do badania (wsio OK). Choć obserwowała co się dzieje w około niej. I ZŁA wiadomość, zostały w gabinecie tylko grube igły. Wetka już przerażona, że pies będzie piszczeć. Ja stwierdziłam, że spokojnie to jest suka i wiele zniesie. Gorzej jakbym facetów przyprowadziła, bo to panikarze. I było tak jak przypuszczałam, podano zastrzyk, a Sońcia przyjęła to z godnością, ZERO reakcji. Na koniec zostałyśmy pochwalone, ze taki grzeczny Owczarek Niemiecki to rzadkość i ta wiadomość trochę mnie podłamała. Co się dzieje z tą piękną i mądrą rasą. I na koniec hicior! Sonia była pochwalona, jaką ma ładną obrożę :) ciekawam czy zobaczyła moje buty, bo jeśli tak to mają mnie chyba za debila :D


Czar prysł jak wracałyśmy. Choć szłam z nią wzdłuż płotu na osiedlu to wyskoczyli mi z posesji jakiś ojciec z dzieckiem, zdziwiony: o pies. I nic, szedł sobie na nas dalej. Soniula go ładnie ominęła. Ale skoro psy u nas mają tak złą opinię, zwłaszcza Owczary to wystarczyło trochę pomyśleć, a nie ładować się na psa. Wracałyśmy, już na naszej ulicy i mój błąd, bo się zamyśliłam i Soniula szła przodem. Zbliżyłyśmy się do posesji, gdzie jest Owczarek, który zawsze szczeka. No i była jadka. Najpierw chwyciłam Sonię za obrożę i się drę na nią, jak ostatni głupek. Jak już mój mózg wrócił, to wzięłam ją po lewej stronie i ładnie przemaszerowała. Wróg był po mojej prawej stronie. Strasznie byłam zła na siebie, za takie zachowanie. Jednak są dobre strony tej naszej wycieczki, Soniula na chodniku musiała minąć trochę ludzi i ładnie szła, bez jakiejkolwiek reakcji na ludzi. No bo ona to mi ostatnio akcje odwala i do każdego chce podchodzić. Także duży plus.

A tak w temacie Owczarów to mieliśmy dzisiaj śmieszną przygodę. Z obydwoma Onkami byłam na spacerze i podjechał Pan, aby podać mi wizytówkę swojej firmy. Spoko, odezwał się mimo, że byłam z takimi złymi psami. Ochoczo wyciągną rękę aby mi podać ten kawałek papieru, psy grzecznie stały. Ale jak Soniula spojrzała na niego, ale nie drgnęła, to cofnął rękę i już tak chętnie jej nie wyciągał. Musiałam sama po nią podejść. No i niby nikt psów się nie boi, niby...

 
Ciapuś jest bardzo grzeczny i nie robi dziwnych akcji. No oprócz dzisiejszej. Był tak nabuzowany, bo spacer był dawno temu i niewybiegany. I co dzisiaj zrobił? naburczał na rowerzystę. Pierwszy raz, myślałam, że z wstydu się spalę.

Z Gandziem mam problem ostatnio. Wychodzimy na spacer, maszerujemy, na polach,wracamy i idzie ładnie tzn. blisko mnie, nie ciągnie, ewentualnie smycz lekko napięta jest. Ale jak jesteśmy koło naszego płotu na ogrodzie to zaczyna zachowywać się jakby mózg stracił. Ciągnie do przodu, kita do góry i idzie taki pewniaczek. Na początku myślałam, że coś zobaczył i pierwsze dni szłam szybciej. Jednak taka sytuacja jest co spacer, także dzisiaj miał straszną naukę, przepięłam smycz do obroży i maszerował. Długo przemierzaliśmy ten kawałek, a jutro i przez kilka następnych dni będzie powtórka. Nawet Ciap zakumał, że się idzie koło nogi, a ten niet.


I wracając do głównego tematu butów, to przedstawiam moje. Gotowe, czekają na srogą zimę. 



Myślałam, że post będzie krótki a ja się tak rozpisałam...

6 komentarzy:

  1. Ja na chwilę obecną mam dylemat, jeśli chodzi o buty na zimę. Nie mam żadnych kozaków, więc muszę kupić buty na co dzień, które założę do pracy i na uczelnię, ale jednocześnie potrzebuję buty na spacery z Habsem. Szukam i szukam i jakoś ciężko mi znaleźć takie, które będą łączyły obydwie funkcje, więc nie wiem, jak to się skończy.

    Pozdrawiamy,
    Ola i Habs
    habsterski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te przedstawione buty to są tylko psie, na wyjście bez psa mam inne. Nie zniosłabym codziennego szorowania, pastowania. Wiadomo o wyjściowe o wiele bardziej się dba, a te ledwo co ubiorę to zaraz wyglądają jakbym w dżungli mieszkała.
      Choć w Twoim przypadku zainwestowałabym w glany czy inne trapery. Ja np. nie poszłabym w kozakach na spacer w pola, nawet jeśli będzie bardzo dużo śniegu :D

      Usuń
  2. Nie ma to jak buty dobrane do obroży haha :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie! Trafiłam na świetnego bloga o ONkach :) ktos kto ma równie nienormalne psy jak ja :)
    Blog jest świetny ^^ bede odwiedzać, komentować i obserwuje. Pozdrawiam i zapraszam do nas.
    nandoon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witajcie :) dzięki :)
      hahaha taa Owczary to bardzo specyficzna rasa :D

      Usuń