piątek, 26 grudnia 2014

Świeta, święta...

... i po świętach...
Tudzież świąteczne obżarstwo. Straszne.

W wigilię psiaki nie przemówiły do mnie, no może trochę...Dostało mi się trochę od nich. Bo pory i porcje jedzenia nie były takie jak zawsze. Ale wszyscy przeżyli.

Najważniejsza rzecz tych świąt. 
Sonia nigdy nie przeciągała się czy szarpała. Zawsze zabawki przynosiła do ręki lub rzucała pod nogi. Zawsze po dotknięciu zabawki było wypuszczanie i czekanie na rzut. Żadną prośbą, zachęcaniem czy innymi cudami. Nie przeciąga się i koniec. A dzisiaj co?

Wiem, że to  nigdy nie będzie to co u Gandzi. Ale mnie cieszy to, że zrobiłyśmy krok milowy. Aby nauczyła się wreszcie bawić z przewodnikiem, tak dłużej niż jako wyrzutnia zabawek.


A jak już jesteśmy przy psich zabawkach to... znamy ich drugie przeznaczenie. Byli u nas goście, wraz z dziećmi. Ogólnie dużo hałasu i nieogar. Na początku dzieci bawiły się swoimi zabawkami, ale po jakimś czasie zaczęły się nudzić, czyli rozrabiać. W akcie desperacji wyciągnęłam nasze nowe zabawki, czyli pana lisa i szopa. I jaka zabawa i frajda była, bo zwierzątka mięciutkie i piszczące. I problem zniknął na kilka godzin. Zabawki przetrwały a to dobry znak.
Niestety na drugi dzień dostały je Owczary i łudziłam się, że zabawa potrwa ciut dłużej niż pierwsze zapoznanie. Ale będziemy je reanimować, mam już nawet pomysł.

W święta było o dziwo słoneczko i lekki mrozik. Ale nie wiało i nie padało. To poszłam na spacerrrros z psami. Cała trójka, dlatego szła ze mną siostra. I nie wiem czy się cieszyć czy ryczeć. Bo spotkaliśmy pieseła, potem paręnaście metrów za nim szliśmy. Ciap wyrąbane, Gandzik pełen czujności ale nie ciągnął. Ale Soniula... Fakt nie szczekała, nie burczała, nie wyrywała się i nie rzucała. Po prostu szedł pies to PACZAŁA. Potem jak za nim szliśmy to ciągła jak parowóz. Pierwszy raz ciężko mi było nad nią zapanować. Aż przepięłam smycz z szelek na obrożę i tak maszerowała. Oj namęczyłam się.. jak pies był daleko to z powrotem wróciłam na szele i szła pięknie! zero ciągnięcia, blisko się trzymała i fajnie reagowała. Ale się pocieszam :)

Wczoraj była akcja na ogrodzie. Na chwileczkę je wpuściłam, bez żadnej zabawki. Szedł największy wróg moich psów, czyli suczka "szczekaczka". Gazika na siad, ale był mega rozproszony, to na waruj. Sonia biegała pod płotem, ale sama, toteż był spokój. A Ciap jak to on miał wywalone na to. I chodził tu sik, tam niuch. I ten G. warował, a suczka chodziła sobie w te i z powrotem. Zrobiło mi się żal, że nie mam niczego czym mogłabym go nagrodzić, a na prawdę należało mu się. No i przypomniało mi się. Rękawiczki! Mam rękawiczki w kieszeni. Delikatnie otwierałam zamek w kieszeni, a Gandzia od razu obczaił, że coś się święci. I natychmiast stałam się obiektem nr 1, świdrował mnie oczami w ten swój szaleńczy sposób. Obserwował każdy mój ruch, pysk mu się rozweselił. Poczekałam, aż owy pies zniknie z horyzontu i było "dooobrze" i rzut rękawiczkami. Ojojojoj jaka radość! Przyniósł mi i jeszcze raz rzuciłam. Po czym je schowałam, coby ich nie podarł. Tak niewiele a jaka radość i u psa i u mnie.


Poranne piłeczkowanie było bardzo fajne. Psy pędzące za piłeczkami to coś pięknego. Do tego dochodził tętent łap. Ahhh wielbię to!


Drugi dzień świąt należał stanowczo do nas, było ciut śniegu, ale byłoooo. Rano psiaki rozprawiły się z prezentami, Ciap dostał w tym czasie mopa. Każdy psiak się przeciągał, jakby robił to od zawsze. Nawet Soniula baaardzo chętnie się szarpała. CUD! Później przerzuciliśmy się na inne zabawki i tu znowu się zdziwiłam. Sonia, którą piłka ażurowa kuła w zęby, dzisiaj świetnie się nią bawiła. Gandzik zrobił się zbój i tylko szukał okazji, aby w spokoju podziamdziać sobie zabawkę.





Później Owczary poszły na długi spacerek. Ale pierwszy raz widziałam psa, samca podlewającego kamień i w tym samym czasie patrzącego na moje psy i warczącego. Widok dość groteskowy. Ale i to przechyliło szalę, za wiele jak na moje psy. I trochę szczekały, podskoczyły i wpadły prosto do dużej kałuży. A ja miałam jasny dres. Uroczo. Później Ciapie należał się spacer i byliśmy zwiedzić całą okolicę.

Głupawka świąteczna. Jak rzucić jedną zabawkę, aby dwa psy były zadowolone? zrobić 2w1 i rzucić. W locie się rozdwaja i każdy pies ma lecieć po swoją. Oj zdziwiły się pieseły.


I pytanie dnia. Jak zwrócić na siebie uwagę na ulicy? są dwie opcje. Pierwsza to iść z dwoma ONkami przy nodze. A druga to mieć ubraną czapkę Mikołaja. Szkoda, że wcześniej o tym nie wiedziałam. Ubrałabym czapę jak szłam z Poczwarami. Wreszcie może byłabym w gazecie, hahaha żartuję :P


Trochę się rozpisałam, ale naszło mnie takie poświąteczne refleksje. Na dodatek boli mnie brzuch z przejedzenia i nogi, bo sporo się nachodziłam. I nos, bo mi zmarzł. Ale święta nam się udały!

6 komentarzy:

  1. Świąteczny cud! Haha :))
    Kurczę, czy tylko my nie mieliśmy jeszcze śniegu?! :( Choćby ciut, cokolwiek... ALE NIE, po co -,-
    Ahh, jaka sprytna pani ;p
    Hah, no to naprawdę, musiało świetnie wyglądać :D
    Grunt, że święta udane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihi byleby ten cud nie trwał tyle, co te święta :)
      No to współczuję, choć u nas malutko, ale zawsze coś. Liczymy jednak na więcej.

      Hahaha pseudomikołaj z pseudoreniferami :D

      Usuń
  2. Bardzo fajnie, że zaczęła się przeciągać. Dla Emeta to chyba najlepsza atrakcja :D. Musimy sobie kupić kiedyś piłkę ażurową.
    U nas napadało sporo śniegu, jest -5 więc się utrzymuje, zobaczymy co będzie dalej :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko 5 lat to męczyłam z nią. Tzn. nie ciągle, ale od czasu do czasu robiłam jakieś podchody i nic. A dzisiaj załapała :)
      Emet to jak moja Gandzia, ten to wielbi się przeciągać i jest wielce niezadowolony jak przez przypadek dostanie zabawkę bez sznurka.
      Ogólnie to polecam do przeciągania się, wkładania innych zabawek w nią czy jedzenia. Ale nie rzuca się nią dobrze, tak samo jak kiepsko się potem odbija. My mamy 13 cm.

      U nas właśnie teraz też jest na minusie, więc się cieszę, ino śniegu malutko. Jak mi się marzy taka zima, jak sprzed 2 lat :)

      Usuń
  3. Gratuluje sukcesu z Sonią oraz, że udało Ci się Ganzika (nwm. czy dobrze : P ) na waruj zostawić gdy pies za płotem latał !
    Co sądzisz o niebieskim 'patyczku' ? Namierzam się na niego od dłuższego czasu ale ciągle nwm. : / .

    Pozdrawiamy z zapraszamy na nowego posta A&M ! : D
    ckcs-working.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Gandi ma wiele imion, także spoko.
      Recenzja jest napisana w dziale testujemy, także zapraszam :)
      Mój Ciap jest podobnej wielkości, co Twój Mikołaj, a zabawki nie lubi, nie chce się nią bawić. Także to bardzo osobnicza kwestia.
      Pozdrawiamy

      Usuń